Czy z perspektywy fotela czy nie - to nie ma znaczenia, każdy może komentować, w końcu mówimy o osobach publicznych (czy chcących za takie uchodzić), żeby nie powiedzieć - o celebrytach. Co do argumentu o "że wiedział. kiedy odpuścić", raczej się nie zgadzam - stosując tę logikę, prawdopodobnie do dzisiaj jeszcze nie wszystkie ośmiotysięczniki byłyby zdobyte. Himalaizm to z założenia niezwykle niebezpieczna ludzka aktywność (jak dla przykładu rajdy samochodowe), gdzie (przepraszam za słowo) "trup ściele się gęsto". Trudno zatem uznać za jakiś szczególny walor, że ktoś "wiedział, kiedy odpuścić" (dobrze, że Hermann Buhl w 1953 r. "nie wiedział, kiedy odpuścić" na Nanga Parbat). "Nimsa" realizuje bardzo sprawnie pewien ambitny projekt medialny, nie odpuszcza i za to mu chwała. Bielecki też od czasu do czasu usiłuje realizować jakiś projekt medialny (np. pierwsze wejście zimowe w stylu alpejskim na ośmiotysięcznik albo pierwszy polski big wall na ośmiotysięczniku), ale po stronie realizacyjnej, w odróżnieniu od "Nimsy" wychodzi klapa. Osobiście kibicuję mu od jakiegoś czasu, ale od czasu zimowego Broad Peaku (który był zresztą dla niego "pyrrusowym" zwycięstwem), nie osiągnął w Himalajach nic znaczącego.