dominikz@genijusz.com Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Przeczytalem odpowiedzi i komentarze, wlaczajac te
> zespolu doradczego komisji szkolenia PZA,
> prezesostwa fundacji oraz (jak mniemam)
> pozostalych instruktorow wspinaczki. Przeczytalem
> rowniez te, dosc wymowne, zeby nie powiedziec
> agresywne. No i przykro mi sie zrobilo, wiec
> stwierdzilem za podobnie jak Blondas nie wytrzymam
> i skomentuje.
>
> Dawidowi przede wszystkim naleza sie gratulacje za
> odwage. A w drugiej kolejnosci od rzeczonego grona
> przeprosiny. Za co? Za to ze byl na kursie, jak
> sie domyslam u instruktora. Prawdopodobnie PZA, a
> jak nie PZA to i tak sie naleza. Zaplacil za ten
> kurs, aby ktos z wiekszym doswiadczeniem pokazal
> mu i nauczyl go jak nie zrobic sobie krzywny w
> skalach. I on zaufal tej osobie. I niemalze
> skonczyl marnie przez to zaufanie.
>
> Dla mnie to nie jest przypadek, dzieki ktoremu
> mozna sie powyzywac na osobie malo doswiadczonej w
> skalach. Raczej, jest to material dla wszystkich
> ktorzy szkola, nad ktorym nalezy sie pochylic i
> zaplakac. Patrze na wymagania kwalifikacyjne
> pozwalajace do przystapienia do kursu na
> instruktora PZA, patrze na kolejne 24 dni zjazdow
> i na bog wie ile godzin pracy za darmo nazwanej
> stażem. W stosunku do innych krajow wyglada to
> jakbysmy szkolili instruktorow pod szyldem 'zero
> casualties'.
>
> I jaki jest efekt? Osoba po kursie nie jest
> swiadoma jak wazna jest niezrywalnosc stanowiska?
> Dla mnie dwoja na szynach dla grona
> profesorskiego. Kurs zgodny z programem szkolenia
> PZA. Co to oznacza? Ze 99.9% kursantow przeżywa?
> Jak dla mnie to nadal mało.
O czym Ty do nas rozmawiasz???!!! Na kursie, zaledwie kilkudniowym, kursant otrzymuje pakiet niezbędnej wiedzy, ale to już indywidualna sprawa adepta jak tę wiedzę wykorzysta. Żaden kurs nie zrobi z kursanta w pełni samodzielnego wspinacza, mogącego podejmować dowolne wyzwania. Kurs daje pakiet startowy wiedzy, którą już sam wspinacz
musi dalej uzupełniać i ciągle rozwijać swoje umiejętności.
To twoje podejście, sugerujące, że jeżeli zapłaciłem za kurs, to mam wiedzieć i umieć wszystko, żeby nie zrobić sobie kuku, jest szkodliwe.
Wiedza zdobyta na kursie nie jest wpojona na zawsze. Już po miesiącu wielu świeżo upieczonych wspinaczy ma wątpliwości przy wiązaniu podstawowych węzłów.
Instruktor, choćby nie wiem jak dobrze przekazywał wiedzę nie ma wpływu na to co z tym później zrobi jego kursant. To jak z egzaminem na prawo jazdy. Wystarczy nie jeździć przez rok po kursie, żeby nie być zdolnym do samodzielnego wyjechania na drogę.
Podejmując decyzję o wspinaczce muszę zadbać o to, żeby być do tego przygotowanym. W tym celu idę na kurs, aby zdobyć podstawową wiedzę, która nie tylko pozwoli mi zacząć wspinać się samodzielnie, ale głównie da mi zdolność dalszego samokształcenia się w tym kierunku. Po prostu wiem czego się uczyć i gdzie szukać tej wiedzy. To też kursanci słyszą na kursach.
Wracając do wypadku i wątpliwości czy wyleciało ucho skalne czy zerwała się pętla. Jeżeli wyleciało ucho, to pętla powinna pozostać przy uprzęży Dawida. Wystarczy zapytać partnerkę czy tak było. Jeżeli strzeliła pętla, to pewnie została na górze, albo poleciała w stanie zerwanym. Taka stara pętla mogła być użyta przez kogoś do zjazdu z tego miejsca, a wtedy mogła zostać przetarta podczas ściągania liny. Ale to tylko takie dywagacje są ...
Pozdrawiam,
ako