A niech stracę:
[
krakow.wyborcza.pl]
"Niestety, porwany przez lawinę nie był wyposażony w detektor lawinowy. Panowały bardzo trudne warunki - wiał silny wiatr, padał śnieg, a mgła ograniczała widoczność. Podczas akcji ratunkowej nie można było użyć śmigłowca.
Kiedy ratownicy dotarli na miejsce, rozpoczęli poszukiwania turysty. Lawina miała długość ok. 300 metrów. Ze względu na zapadający zmrok akcja została przerwana.
Wznowiono ją w niedzielę rano. Psy ratownicze szybko odnalazły miejsce, gdzie leżał turysta. Niestety, 39-letni Słowak nie żył. Jego ciało znajdowało się 70 cm pod śniegiem."
Przyczepisz się zaraz, że "znaleziony" a nie "uratowany".
Cóż jeśli ratownicy dotrą na lawinisko szanse przeżycia już są niewielkie.
Krzywą przeżycia w lawinie znasz, czy zalinkować?