Rosenkranz Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nie zrobiłem nigdy VI.5. Mój "limes" to warianty M
> ałolata na Kazalnicy, to jest chyba tylko VI+. W s
> kałach chodziłem mało. Do Cho Oyu przygotowywałem
> się cały rok, ale nie w górach (przez brak czasu),
> tylko biegając, co chyba nie jest dobrą metodą. Ge
> neralnie się z Tobą zgadzam. Aby się wspinać na po
> ziomie VI.5, trzeba na to o wiele więcej czasu, ni
> ż na zdobycie łatwego ośmiotysięcznika (a pewnie t
> eż i trudnego). Ale powracając do meritum: portal
> wspinanie jest dla wszystkich, i dla tych, co "łoj
> ą" VI.5, i dla tych, co włażą (albo próbują wejść)
> na ośmiotysięczniki, łatwe czy trudne. Więc nie ma
> sensu mieć do redakcji pretensji, że publikuje niu
> sy o turystycznym wejściu na Manaslu (podobnie jak
> ten o rekordzie na Orlej Perci). Pozdrawiam
To ja Ci podpowiem, żeby zrobić VI.5 w skałach, potrzeba wielu lat treningów, wyrzeczeń, kontuzji, przepracowania bitych miesięcy w terenie. VI.5 i jak i inne cyferki określają ile wysiłku musisz włożyć w przejście danego kawałka skały. Może wydawać Ci się to śmieszne, ale różnica pomiędzy VI+ i VI.5 jest kosmiczna. Zresztą to, że trzeba Ci to tłumaczyć świadczy o tym, że jest to dla Ciebie abstrakcja. Nie wystarczy od czasu do czasu pobiegać. Już pomijam, że tak naprawdę newsy o takich przejściach dotyczą już tylko kobiet, ewentualnie męskich żywców.
Wybacz, ale na 'szajsy' typu: weszli z tlenem, drogą normalną (najłatwiejszą), ktoś rozbijał im namiot, jak zaczynały się wymierne trudności to zaczynało się małpowanie, jest miejsce w innych obszarach, np. na turystycznym N.P.M. Dla mnie jako wspinacza (nawet sportowego) podobne wejścia nie mają żadnej wartości.
Pozdrawiam
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2018-10-02 09:48 przez Simbelmyne.