Nie znam owego Kotleta, ale pomyślałem sobie, że warto się czasami pokusić się o mały eksperyment intelektualny i zastanowić jak wygląda sytuacja z innego pkt widzenia (w tym wypadku Kotletowego):
-lubił góry, chce w nich pracować (w sumie fajna robota, by się wydawało), wiec się zatrudnił w TPN (obecnie nie ma problemów znaleźć pracę więc chciał ubrać zielony mundurek)
-jest NOWYM pracownikiem instytucji, która jest niechętna wspinaczom (chyba dalej ten prawicowy ex-żołnierzyk dowodzi formacją zielonych ludków?)
-dostał zadanie (rozkaz?) do wykonania,
-przełożony (dowódca?) wie (zapewne) o jego doświadczeniach tatrzańskich więc skoro dowódca jest, jaki jest (czyli jest .....em - podstawić dowolnie), więc "sprawdza nowego" (taka filancowa fala?), najlepiej narażając na przykre sytuacje (no chyba, że taki był z siebie zadowolony, że nie ma wątpliwości, że to nowa pasja - wlepianie mandatów w nocy (ex-)znajomym)
Pytanie, co z tym zrobi Kotlet..
A może będzie nowy 007 lub J23 w szeregach "wroga"? ;)
Jedno jest pewne, jak ktoś nie lubi takich dziwnych układów, nocnych spotkań, niech wybierze na rondzie, na Łysej Polanie, zjazd na most i już jest łatwiej.. Owszem, można spotkać w nocy misia albo Martina Stodołę - ale najczęściej spotkania są przyjemne, pouczające ew. ekscytujące, a nie wkurwiające.. A góry tam jakby podobne lub nawet lepsze..
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2018-08-09 09:37 przez krasssnal.