Krisu2010 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> cóż ma wspólnego obawa lub strach przed
> lotem na ściance wspinaczkowej (3 - 4 metry) z
> 40-to metrowym lotem "Świętego" w rynnie Wawrytki?
W czasach mojej młodości loty krótsze niż 10 metrów nazywano żartobliwie przysiadami.
Dodajmy, że latało się na linach wątpliwej reputacji, a żelastwo osadzane jako przeloty
miało kowala za producenta. O uprzężach biodrowych nikt jeszcze nie słyszał. Mawiano
sentencjonalnie, że szóstki piją pod pachami :) he he, stare dzieje, fajnie było, bo byliśmy młodzi...
Pozwolę zatem sobie na małą i cokolwiek uproszczoną refleksję, która być może będzie cenną
wskazówką dla współczesnej młodzieży: wspinanie nie było nigdy tak bezpieczne jak jest obecnie ...
W$