Hej,
w treści newsa pojawiła się zmiana odnośnie przebiegu drogi Equiperus nobilis - nie jest dobrym pomysłem zmienianie treści newsa bez informacji o jego edycji. Zwłaszcza, że niestety ta zmiana wprowadza w błąd..
W oryginalnym newsie było:
Equiperus nobilis VI.3+ (6R+ST), startuje na wprost małym przewieszeniem, przecina Ornitorhinoceros vulgaris (VI.1) i wychodzi śro dkiem przewieszenia (ogranicznik z ringów po lewej).
A teraz jest:
Equiperus nobilis VI.3+ (6R+ST), startuje na wprost małym przewieszeniem, przecina Ornitorhinoceros vulgaris (VI.1) i wychodzi środkiem przewieszenia (ogranicznik z ringów po lewej, nie ma klamki z lewej drogi, inaczej ok. VI.2).
Kontrowersje dotyczą trudnego miejsca w górnym brzuszku. Jak rozumiem, Autor (Greg), robił trudny ruch z dwóch średnich chwytów prawą ręką daleko za krawędź przewieszenia (słabe stopnie). Tymczasem dokładnie w linii ringów (sprawdzone komisyjnie;) 30 cm wyżej jest niezła odciągowa krawądka na lewą rękę, z której także wykonujemy daleki ruch w prawo nad krawędź przewieszenia (również słabe stopnie). Na pewno tak jest łatwiej. Ale..
- rzeczona krawądka nie ma nic wspólnego z sąsiednią droga VI.1 - w ogóle się z niej nie korzysta (no chyba, że z VI.1 chcemy zrobić VI.3;)
- Equiperus robiony przez tę krawądkę nie ma nic wspólnego z wyceną VI.2. Po pierwsze, już sam dolny brzuszek jest o wiele trudniejszy niż VI.2 (warto np. porównać ze środkową drogą Stefana na sąsiedniej skałce, która wcale nie jest łatwą VI.2, a w porównaniu do tego brzuszka to ruchy są banalne). Miejsce w górnym brzuszku ma porównywalne trudności. Propozycja wyceny - normalne VI.3.
A teraz ogólna refleksja - droga jaka jest, każdy widzi (tzn. stojąc pod skałką), ani lepsza, ani gorsza od wielu podobnych dróg na Jurze. Gdyby nie sąsiednia droga (a zwłaszcza jej ringi), w ogóle by nie było tematu (żeby się wpiąć do wszystkiego i tak trzeba wejść w przewieszenie). Ale nie da się wymusić na powtarzających, żeby łapali się tych samych chwytów, co Autor drogi) - tzn. można, ale prowadzi to do paranoi - np. zastosować już zapomniany ogranicznik graficzny (ale jednak mamy 2018, a nie lata 90.te), albo w ogóle zakleić chwyty, których nie używaliśmy (tak też bywało;) Ogranicznik smoleński niby rozwiązywał te dylematy, ale de facto spowodował uwstecznienie u wielu wspinaczy. Warto pamiętać, że wspinanie polega na wyszukiwaniu najłatwiejszego sposobu przejścia danego fragmentu ściany, a nie przemieszczaniu się lewa-prawa po wyznaczonych chwytach.
pzdr
jodlosz