Nie wspominając o akcjach dwa lata temu, mających na celu dziurawienie opon nożem minimum dwóch sztuk na auto, by nie można zapasu założyć, a rozcięcie z boku by opony służyły za klombik na kwiatki. Jestem zdania, że te okolice mają jedyną szansę rozwoju w turystyce, ale takie sytuacje będą generować niechęć do zaglądania w te rejony turystów i ludzi aktywnych. Zastanawia mnie, czy włodarze gminy nie są w stanie zrobić porządku z delikwentami. Ja, po akcji przecięcia koledze opon (a dywagowaliśmy przed wyjazdem, czyją furą jedziemy) w Sokoły i Rudawy zaglądam rzadko.