MaK Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nie ma drogi prowadzącej lądem.
Wiesz to z wiarygodnego źródła, tzn od kogoś dobrze znającego historię tego miejsca? Że "drogi" nie ma to wiem, ale spodziewałbym się, że istniały kiedyś ścieżki, używane przez lokalsów awaryjnie w razie sztormu. Wg google terrain (co oczywiście nic nie znaczy - ale może sugerować : -) bariera skalna od strony wschodniej ma miejsca o nastromieniu nie większym, niż 30 stopni, tzn wygląda, że mogą być tam jakieś kręte żleby lub nawet zbocza do przejścia w ramach testowania sandałów (thx Makar).
> Zakładając, że z AoNang płynie się 1
> 0 minut i kosztuje to 15 zł, taką próbę można potr
> aktować jedynie jako dziwne wyzwanie.
Wspinanie jako takie też jest zbiorem dziwnych wyzwań. Ale ja nawet nie dlatego pytam, żeby mnie interesowało podjęcie takowego wyzwania, tylko raczej z historyczno-geograficznej ciekawości. Nawet obecnie sporo jest tajskich wysepek, do których lokalsi nie popłyną przy mocnym wietrze i falach, niezależnie od jęków i terminarza lotów uwięzionych na tych wysepkach turystów. Nie sądzę, żeby coś takiego groziło dziś na Railey, bo pewnie jest tak, że jak wieje z jednej to nie wieje z drugiej, ale zanim to miejsce zamieniło się w turystyczny śmietnik, mieszkali tam przecież ludzie i trochę trudno uwierzyć, że nie wykombinowali sobie lądowego przejścia - choćby i ze sztucznymi ułatwieniami.