Dostałem "pod choinkę". Żałuję, że już skończyłem. Aczkolwiek moje spojrzenie może być spaczone bo to prawie mój rówieśnik (rok starszy), początek wspinania w tym samym czasie, podobna przerwa w poważniejszym wspinaniu (dla mnie 23 lata bez wspinania zimą po śmierci pośrednio wspomnianego w książce, mojego partnera, Krzyśka Modzelewskiego na Uszbie, w pożyczonych ode mnie butach), znajomi ludzie. No i wszystko to poza wspinaniem. A przede wszystkim potwierdzenie tego, że na realizację marzeń nigdy nie jest za późno.
No i na tyle lat wspomnień znalazłem tylko jeden błąd, na początku - pod północną ścianą Les Droites leży schronisko Argentiere, a nie Charpoua.