Ziutek Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Wydawanie książek i granie na giełdzie, jak rozumiem,
> mieszczą się w definicji ałtsajdrestwa?
"Życiowego" owszem - o tyle, o ile nie robi się na tym tak dużej kasy, by zapewniało to stabilną egzystencję i bezproblemową "samorealizację". Mogą to być takie same źródła dochodu, jak dorywcze prace: kierowcy ciężarówek, czy badacza w agencji stanowej. Nie wiem jak Beckeyowi szło na giełdzie - ale chyba nie tak nadzwyczajnie, jak naszemu "Bolkowi" w TOTO-LOTKA? Co do pisania książek, to raczej nie zarabiał na tym "kokosów". Tematyka hermetyczna. To nie żaden "Harry Poterr", czy "Piećdziesiąt twarzy Greya". Z początku miał trudności wydawnicze - The Mountaineers club z Seatlle odrzucił propozycję wydania jego przewodnika. Działał autorsko bez agenta, co w warunkach amerykańskich było wręcz nie do pomyślenia: "Beckey has never hired an agent to promote his books and line up product endorsements. He keeps such a low profile that one author, he groused, suggested he didn't exist" [
www.seattlepi.com] Pozycja Beckeya na światowym rynku wydawnictw górskich była nieporównywalna z takim np. Messnerem, który z pisania i opowiadania o górach (sowicie opłacane prelekcje) uczynił sobie sposób na całkiem dostatnie życie.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2017-12-14 15:15 przez FunThomas.