Ponoć było tak, że wspinająca się zaczęła dowiązywać linę do uprzęży, po czym zorientowała się, że nie założyła butów. Założyła/zawiązała więc kleterki (po drodze ponoć były jeszcze jakieś fotki) i rozpoczęła wspinaczkę. Nie zakończyła wiązania, nie sprawdziła ósemki. Asekurujący też nie sprawdził czy wszystko ok. U góry gdy padła komenda blok, wybrano linę. Wspinająca puściała chwyt i lina wyleciała z uprzęży. Tylko tyle. I aż tyle...