Generalnie zgadzam się z tym, że prawdziwy żywiec czyli free solo powinien odbywać się bez sprzętu.
Wiadomo jest jest jednak, że wspinam się prawie od czterdziestu lat i zawsze chodziłem solo i na żywca, zarówno w skałkach jak i w Tatrach czy Alpach. Nie mogę sobie przypomnieć, kto tak naprawdę zdefiniował pojęcie, że żywiec to free solo. Z tego co pamiętam, Kostek Miodowicz lubił używać takiego określenia w stosunku do solówek. Dawniej mówiło się jednak bardziej o przejściu solo bez asekuracji lub asekuracją. Podobnie jak moje pokolenie zaczęło określać przejścia jako "czysto klasyczne" ze względu na to, że pokolenie wcześniej używało go również na wspinanie po drogach dawniej hakowych bez użycia ławek - na AZERO jak później to nazwano. Najlepszym przykładem tego rozumowania jest Malczykówka na Kazalnicy, która w dawnej literaturze uważana była za pierwszą klasyczną linię na Kazalnicy. Tyle, że ścianka z jedynkami na tej drodze została zrobiona klasycznie 10 lat później, a ostatni wyciąg, klasycznie na 100 % przeszedłem ja z VW po kolejnych pięciu (to akurat nie jest pewne czy byliśmy pierwsi?).
Dawniej z tego co pamiętam, jeśli wspinano się na żywca, to sprzętu się nie brało, choćby dlatego, że był od relatywnie ciężki, więc po co by się obciążać. Tak było w skałkach, w których stałych przelotów było niewiele a nitów w ogóle.
Natomiast w Tatrach zdarzało mi się wspinać solo ze sprzętem, bo było to nieraz często w ramach trudniejszych wspinaczek, kończenia dróg bez asekuracji po przejściu trudności. Pamiętam bardzo dobrze jak mówiło się, jak Małolat robił Filar solo, to podszedł pod trudności na żywca, później się asekurował i od połączenia z kantem również wyszedł na żywca!
Tak samo mówiło się, że pod Ciemne Żeberko idzie się na żywca, mimo, że w plecaku miało się cały sprzęt.
Dlatego zaciekawił mnie ten wątek.
Upoważniam Cię do napisania sprostowania do BMC.
Kończę bo Barcelona zaczęła grać ;) Pozdrawiam AM
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2017-11-23 20:23 przez andrzej.