GG Napisał(a):
-------------------------------------------------------
>
andrzej Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> > (...)
> > Ale Grześku, ja nie napisałem, że kask to sprzęt
> a
> > sekuracyjny - napisałem - czy to sprzęt?
>
> I. Czyli to tylko termin językowy i taki chwyt w d
> yskusji.
> Wątek jest o sprzęcie do (ewentualnej) awaryjnej a
> sekuracji dla solisty, a tu ktoś wchodzi i mówi o
> sprzęcie jakimkolwiek.A może jeszcze o innym sprzę
> cie, np. do gotowania albo biwakowania.
> W jakim celu?
W takim samym choćby, jak buty na rzepy zamiast sznurowanych? W kasku są taśmy, których w awaryjnej sytuacji da się użyć!
Temat kasku u solisty nie jest zupełnie z kosmosu wzięty, tak jakbyś to sugerował w długim jak zwykle wywodzie - przeanalizuj sobie przejścia np Alexa Hubera - Na Murcianie w Riglos [
www.youtube.com]
Po co Alexowi kask na 300 metrowej przewieszonej ścianie?
Albo na Cimie? [
www.youtube.com]
Alex Honnold kasku jednak nie używa! Dlaczego?
> > Podobnie - sama uprząż, bez karabinka jest pewni
> e
> > równie bezużyteczna - można by rzec, że dobrze t
> rz
> > yma spodnie aby nie spadały z bioder![/i]
>
> V. Tylko że karabinek w wielu przypadkach i bez wy
> szczególniania tej opcji, standardowo trzyma się p
> rzy uprzęży. Zaś nawet jeśli nie, to karabinek pom
> ocniczy (tzn. taki, że nie utrzyma poważnego lotu,
> ale utrzyma kilka razy więcej niż statyczny ciężar
> człowieka) można nosić do przypięcia czegolowiek,
> np. telefonu, kijków, aparatu foto, woreczka na ma
> gnezję.
> Gdy informujemy, że szliśmy, czy ktoś szedł, z upr
> zężą, na ogół nie informujemy, czy "z uprzężą ale
> bez karabinka". Tak wąski przypadek, że ktoś szedł
> z uprzęża bez żadnego karabinka, jest bardzo rzadk
> i i szczególny. On zmienia, zawęża pole dyskusji.
>
> Istotą rozróżnienia jest to, że
gdy ktoś ma ze
> sobą uprząż, może się szybko przytwierdzić się do
> jakichś punktów w bardzo stromym terenie i wytrzym
> ać tak wiele godzin bez urazów.
Pod warunkiem, ze posiadasz np pętlę lub karabinek.
W tym roku np znalazłem się w takiej sytuacji, na Popradzkiej Grani. Niosłem w plecaku połówkę bardzo cienkiego bliźniaka, miałem z sobą jak się okazało uprząż i szczęśliwie na niej pętlę. Resztę sprzętu niósł partner, który ze względu na stan zdrowia zawrócił. Jak się zorientowałem, że nie mam nawet karabinka, on był już daleko w dole i nie chciało mi się wracać. Jakoś sobie poradziłem, choć uskok na Małej Popradzkiej Kopie jest bardzo przewieszony ;)
> V.A. Konkretnie, czy znasz kogoś, kto brał ze sobą
> na wspinaczkę uprząż i wziął ją świadomie bez żadn
> ego karabinka ani karabinka pomocniczego, "zatrzaś
> nika", fifki czy innego ucha do zahaczania? (nie m
> ówię o pomyłce, zapomnieniu czy sytuacji, że wszys
> tkie karabinki akurat spakował partner). Czy sam k
> iedykolwiek brałeś ze sobą na wspinaczkę uprząż, z
> abierając ją świadomie bez czegokolwiek nadającego
> się do zahaczania lub wpinania? Jeśli tak, to czy
> mógłbyś taką sytuację opisać.
>
> Cd.
> >
"(...) sama uprząż, bez karabinka jest pewnie
> > równie bezużyteczna"
> Nieprawda.
> V.B. Kiedy masz uprząż na sobie - albo przy sobie
> - to próg skorzystania z pomocy i asekuracji jest
> już minimalny. Np. 1 karabinek, 20-50 g, albo fifk
> a 10gram, i ujrzenie starego haka i zrobienie pętl
> i z ramion plecaka.
> Albo zaklinowanie w szczelinie supła tylko z pętli
> , nawet bez karabinka, przewleczonej przez ucho up
> rzęży. A wisząc w uprzęży - można wytrzymać wiele
> godzin. I czekać na pomoc. W skali Tatr wystarczaj
> ąco długo, by się jej doczekać.
>
> A więc jest zasadnicza różnica, czy się ze sobą up
> rząż ma, czy jej w ogóle ze sobą nie ma.
> Więc po co rozmydlać fakt, że "uprząż to dedykowan
> y sprzęt do asekuracji".
> A kask "to także sprzęt", ale do czego innego.
>
> Uwagę, że
> "
> (...) sama uprząż, bez karabinka jest pewnie
> > równie bezużyteczna - można by rzec, że dobrze t
> rz
> > yma spodnie aby nie spadały z bioder!
>
> VI. Dowcip o tym, że uprząż bez karabinka tylko tr
> zyma spodnie - pomijam, jako trochę sugestię odprę
> żenia rozmówców (co liczyłoby się na plus), ale je
> dnak i trochę rozmywanie tematu (patrz punkt IA i
> w nim link).
Ale po co się tak napinasz? przecież rozmawiamy sobie tutaj teoretycznie o ideale stylu przejścia free solo i różnych jego ułatwieniach, które mimo, że nie koniecznie są nazwane, w praktyce są do zauważenia. Jak choćby lonże na dziabkach - jeden powie, że w wielkiej ścianie używa ich by nie zgubić dziabki (solista w trudnym lodzie bez dziabki słabo rokuje), drugi - że jest to autoasekuracja.
AM