W ramach rehabilitacji odwiedziłem w długi weekend kilka rejonów północnej i środkowej Jury, patrząc z zazdrością na wspinających się. Odczucia mam ambiwalentne, a szczegółowo wyglądało to tak:
Grzęda Mirowsko-Bobolicka: Do książki wpisane 20 osób (w tym ja), a wspinało się 64. Tłumaczenia najróżniejsze i już po pierwszym zdaniu słychać, że nieprawdziwe, szczególnie gdy padają z ust ludzi którzy wspinają się od wielu lat. Przypomnijmy: Na mocy porozumienia z właścicielami Grzędy Mirowsko-Bobolickiej wolno się tam wspinać pod warunkiem każdorazowego (w każdym wspinaczkowym dniu, a nie raz na całe życie!) wpisu do książki wyjść znajdującej się u pani sołtys Ilony Stańczyk, Mirów 42a, tel 508 957 616 . O szczegółowym położeniu książki, wraz z mapką, przeczytać można tutaj: [
wspinanie.pl]
Podlesice, Zborów: Na 27 wiszących wędek, aż 23 (!) bezpośrednio ze stanowiska, bez ochrony karabinkiem. Tłumaczenia też raczej z księżyca, choć dominowało "przecież od kilku opuszczeń ring się nie wytrze". Mam wrażenie, że to pierwszy sektor odwiedzany przez początkujących i przypadkowych wspinaczy. Przypomnijmy: [
wspinanie.pl]
Łutowiec: Bardzo głośno, brak poszanowania dla gniazdujących ptaków. Co prawda "na Święty Wit połowa ptactwa cyt", ale większość młodych gniazduje bezradna jeszcze w lipcu. Przypomnijmy: [
naszeskaly.pl]
Podzamcze, Birów: Wielu wspinaczy plus dwa śląsko-zagłębiowskie kursy speleo. Drobne incydenty z wymigiwaniem się od rekompensat za parkowanie czy biwakowanie. O problemach wokół Góry Birów napisano ostatnio na forach wspinaczkowych bardzo dużo, tym niemniej, ponieważ dotarłem do ciekawych dokumentów, w najbliższych dniach opublikuję stare i nowe informacje, rzucające nieco więcej światła na źródło problemów, i chyba ostatecznie je kończące.
Trzebniów, Ostreżnik, Parkowe, Rzędkowice, Okiennik Skarżycki, Bąkowiec, Prawe Podzamcze, Suchy Połeć, Kromołowiec: jak na długi weekend, zadziwiająco mała liczba wspinaczy. I super.
Podlesice, Kołoczek: wspinaczy wielu, ale prawie żadnych problemów z poszanowaniem etyki (no, może ciut za głośne wyrażenie zawodu po odpadnięciu).
Podlesice, Jastrzębnik: od razu widać, że to sektor dla VIPów - wspinacze z najwyższej cyfry, spokój. Mimo piknikowej atmosfery (dzieci, psy, smażone kiełbaski) raczej skupienie i kolejne zaliczenia trudnych dróg. Tam podobało mi się najbardziej; no, może poza pobliskim zalewem kostkowickim, gdzie chłodna woda kojąco działała na moją uszkodzoną piętę.
I to by było na tyle. Teraz dla uczących się bardzo długie wakacje, a dla pracujących urlopy. A najbliższy długi weekend już w połowie sierpnia.
Włodek Porębski.