Pojechalem kiedys z bratem i naszym kolega z liceum ktory chcial sprobowac wspinania do Podlesic. Na dzien dobry poszlismy na Budde , ladne widoki i niewygorowane trudnosci. Brat zawiazal line na plecach i poniewaz nie chcialo mu sie isc na okolo wyzywcowal IV zeby zalozyc wedke dla kolegi. W czasie jak zakladal stan poszedlem sie odlac w krzaczory.Jak wrocilem to z przerazeniem zobaczylem naszego ziomka dojrzewajacego w swoich adidaskach w polowie sciany,postanowil nie informujac nikogo pojsc w slady brata .Nie wiem jakim cudem udalo sie go sciagnac Brat szybko zjechal i przypial go do siebie ( cale szczescie mial kolo juz zalozona uprząż ) Mimo tego ze ziom byl w szoku dostal potezny opierdol. Jakis miesiac pozniej nasz dzielny kolega pojechal do Holandii do roboty.Spierdolil sie z dachu Polamal zebra, przeszedl kilka operacji. Spotkalem go jakis czas po wyjsciu ze szpitala i mowi do mnie : Nie wiem jak wy sie mozecie wspinac, to jest takie niebezpieczne :)
Niektórzy tak po prostu maja Ciezko im sobie wyobrazic ze upadek z 5-6 metrow moze bolec A boli wtedy do konca zycia. Cieniutka jest linia pomiedzy glupota a odwaga.