Widzisz takie życie zauważa w tym sporcie i nie tylko w nim a generalnie wszędzie w mentalności świata ludzi-bieg za sukcesem tutaj cyfrą.To po co mają zajmować strony pisaniem o gościu inwalidzie,co nie łoi a tylko obija im drogi i to nie tylko na Jurze.Fakt jest dziwnie u nas od wieków przyjęte w topach przewodników ich autorzy nie wpuszczają w to kto spędził kupę czasu zaangażowania i pieniędzy na powstaniu danej drogi.Ich głównie interesuje zapisek autora pierwszego przejścia,a jak wiemy często oni nie mają nic z powstaniem drogi.Ja osobiście jak obije droge zapraszam do jej przejścia przyjaciół znajomych.Tak dzieje już od czasu mojego wypadku w górach 2007r.Po tych łatwiejszych liniach owszem powpinam i z jedną rączką.Pozostałą część sporej ilości dróg zostawiam wszystkim wiernym zainteresowanym drogą wspinaczom.Są to drogi po różnych miejscówkach po za Jurą działam też w innych pięknych miejscach.Jak Piachy Szczytnika,Dolina Bobru,Tatry Zadni Kościelec,Grecja-Karpathos czy nawet ostaniu Lutynia rejon drytoolingowy obijany i szykowany ze wspaniałą współpracą KW Opole.Wszystko zależy od podejścia-przykładowo obijając drogi na Karpathos jestem tam wiadomo logicznie współautorem drogi.Powstałe tam linie prowadzą współtowarzysze wyprawy i wszystko jest w mega należytym porządku.Tylko czasem u nas jest jakoś dziwnie w pl,ale nie ma tu co bić piany robić jakiekolwiek ciśnienia.Dla mnie samo jest już jest fajne tworzenie lini i patrzenie jak po niej wspinają inni.Wtedy czuje naprawdę satysfakcje motor do dalszej pracy nad nowymi ścieżkami.Byle na nie uzyskiwać fundusze materiał,to jest dla mnie ważne a nie koniecznie słowo pisane
Ślicznie Dziękuje Pozdrawiam
Artur Guma