> Różnica pomiędzy Libanem, a Grzędą Mirowską jest t
> aką, że Liban to było prywatne przedsiębiorstwo, a
> jego teren nie był ogólnie dostępny. Grzęda Mirows
> ka nie była prywatna i była ogólnie dostępna od za
> wsze. Kim trzeba by było być żeby zakazać tam wstę
> pu? To jak wykupić Puszcze Niepołomicką i zabronić
> wstępu, bo moje.
Nie do końca tak: Liban to teren miejski juz od kilkunastu lat (od czasu kiedy się tam wspinamy na pewno) - tylko, że bez publicznego dostępu. Zarządzany jest przez jednostki miejskie - keidyś ZIKiT, teraz ZZM (bardzo sensowna ekipa, renegocjujemy z nimi tekst porozumienia, jest szansa na powiększenie oferty wspinaczkowej rejonu - przy okazji z Tobą o tym pogadam;). W najbliższym czasie teren nie będzie dostepny publicznie z powodów bezpieczeństwa. Właściciel-miasto nie jest w stanie tak zabezpieczyć terenu, żeby mogły tam spacerować matki z dziećmi. Podobnie jest zresztą na zbiorniku na Zakrz. - tylko, że tam już ruszyły prace (na razie studialno-projektowe) i w perspektywie kilku lat powinno się to zmienić.
Mirów to inny case - był prywatny "od zawsze", tylko że kiedyś było wielu włascicieli, teraz jest jeden - za to bardzo świadomy swoich praw, chętny do współpracy ze wspinaczami, ale pilnujący swoich interesów, zwłaszcza w kontekście odpowiedzialności za ew. wypadki. Zakazu wstępu nigdy nie było, ale np. obowiązuje zakaz biwakowania w skałach.
Mnie wkurza co innego - we wszystkich rejonach problemowych (w tym tych, o których mowa w tym wątku) reguły dostępu są znane, opisane w topo i w necie. A wielu wspinaczy ma to w d.. i robi co chce. Bardzo uderzyła mnie w zeszłym roku sytuacja na Brzuchackiej. W obu dostępnych topo jest informacja o tym, że parkujemy na starej petli w Ryczowie,pod skały idizemy z buta 15 min. U Grega jest dodatkowo symbol zakazu wjazdu. Weekend, lampa - parking pusty. Pod skałą 5 aut (później dojeżdżają kolejne). Zwracam uwagę - tłumaczenia jak zwykle - nic nie wiedzieliśmy, a w przewodniku nic na ten temat nie ma (sic!). Otwieram topo, pokazuję. Kolejne tłumaczenie - nie było znaku zakazu wjazdu, to możemy tu wjeżdżać. To niestety jest standard. Trudno się więc dziwić, że co jakiś czas wybucha kolejna afera z dostępem do skał.
pzdr
jodlosz