Tutaj jest wielu takich ortodoksów, co to jak się nie zrobiło 100 tysięcy wyciągów tradowo, to nie ma sie prawa wypowiedzieć na temat trada. Ciekawe ile mają zrobionych dróg klasycznie na El Capie, przypuszczam, że zero, ale poujadać zawsze można.
Śmiać mi się chciało, przez łzy, jak w tamtym roku znaleźli się tacy, co to Jorgowi odebrali szanse na sukces, bo nic nie zrobił w dolinie, a porywa się na kapitański Panteon. Nie omieszkano zaznaczyć, że przecież to cienias jest w te klocki, a sukcesy z baldów czy z pucharu świata się nie przełożą na sukces nawet za milion lat, bo wspin w dolinie to mega maderfaker super hiper ekstra specyfik wspin, który może zgłębić tylko naznaczony przez innych naznaczonych ;). Ale nie od dziś wiadomo, że z religia się nie wygra.
A co do przejść RP i PP, to też jest niepojętym, skąd taki jad o te aspekty. Pytanie do ortodoksów: czy uważacie, że przejście drogi na żywca jest mniej wartościowe niż zrobienie RP?
Moje argumenty:
-przejście drogi na żywca -> brak dociążeń i ilość ruchów wykonana na drodze potrzebna tylko do przejścia tej drogi
-przejście drogi PP(wg niektórych tzw. pedał point)->dociążenie sprzętem(uprząż+ lina, która na nastym metrze drogi ma też swoją masę)+ilość przechwytów zwiększona o ilość wykonywanych wpinek, np. +10
-przejście drogi RP -> dociążenie sprzętem (czyli lina + przykładowo 10 ekspresów) + ilość wpinek jw. 10 x2(bo ekspres sam się nie pojawi w przelocie)
Wg. prostej matematyki jeżeli ww. droga miałaby np. 30 ruchów to: żywiec=30 ruchów, PP=40 ruchów, a RP=50 ruchów. Z racji faktu, iż zrobienie 50 ruchów na tej samej drodze będzie trudniejsze o zrobienia 30 to żywiec wypada bardzo blado pod względem włożonego wysiłku.
Może to o to właśnie chodzi? Ale wydawało mi się zawsze, że poprowadzenie drogi to jest pokonanie odcinka skały od startu do końca drogi bez użycia sztucznych ułatwień, a asekuracja to sprawa drugorzędna.
I potem widzi się akcję, jak ktoś robi drogę RP(autentyczna sytuacja), która idzie zakosem przez skałę i zgarnia trudności x dróg. Oczywiście przy dobrym warunie ciężko, żeby przy przecięciu 7 dróg na żadnej nie było nic powieszone. I tak zawodnik doszedł do ringa, w którym był już ekspres, wypiął go z ringa, wpiął do szpejarki, następnie wypiął ponownie z uprzęży, wpiął do ringa i dokonał wpinki (sic!). Czego to się nie zrobi dla czystości stylu, Sęk w tym, że jak "czystość" doprowadza się do rangi absurdu, to to jest po prostu absurd. O wypinaniu 15 ekspresów z 40m przewisu po każdej próbie, to już nie wspomnę.
Religia nie ma nic wspólnego z logiką...