Warchoł Napisał(a):
> Ja nigdy nie spojrzalem na to, jak ktos
> wpial przyrzad. Gdym podejrzewal kogos, to nie
> moglbym sie z nim wspinac.
Przepraszam, że dodaję jeszcze jedną odpowiedź, ale o czymś ważnym zapomniałem napisać. (Parę osób poza mną uznało Twoje zachowanie za błąd lub zwróciło uwagę na istniejące procedury, ale ja nie o tym w tej chwili).
Otóż błąd jest także niezależny od konsekwencji. Błąd można rozumieć w kategorii teorii gier czy teorii decyzji. Ważąc to, co się traci (czas), a co zyskuje (zwiększenie bezpieczeństwa), wybiera się rozwiązanie optymalne. Błędem jest zachowanie inne niż optymalne z punktu widzenia posiadanej wiedzy. Wobec tego niesprawdzanie bywa optymalne gdy:
a) skoro ktoś Cię sprawdza, to sam sprawdzasz się niestarannie, wobec czego nie poprawia się ogólna jakość sprawdzenia, wobec czego podwójne sprawdzenie jest stratą czasu
b) czas jest od zdrowia cenniejszy (w końcu jest kwestią prywatną, kto ma jakie wartości)
Natomiast przy bardziej tradycyjnym ujęciu, że zdrowie/życie ważniejsze jest od czasu, a dwaj zainteresowani swoim i swoim wzajemnie życiem ludzie nie sprawdzają się sami gorzej przez to, że sprawdzają się także wzajemnie, błędem, niezależnie od konsekwencji, jest zachowanie nieoptymalne, czyli zrezygnowanie z procedury podwójnego sprawdzenia.
Popełnienie błędu nie skutkuje oczywiście od razu wypadkiem. Nie ma tu zatem prostego odniesienia błędu do winy czy odpowiedzialności. Błąd siadania za kierownicą po pijaku jest taki sam w przypadku człowieka, który spokojnie dojedzie do celu i takiego, który po drodze zabije dziecko. Być może ten drugi, skoro jest spowolniony alkoholem, popełnia też inaczej rozumiane błędy (czyli np zbyt wolno skręca kierownicą albo zjeżdża za bardzo na pobocze etc), ale błąd rozumiany jako wybór strategii w oparciu o wiedzę popełniają taki sam. Oczywiście różna jest ich odpowiedzialność z punktu widzenia prawa.
Sugerowałem rozpatrywanie sprawy z praktycznego punktu widzenia procedur i optymalności, bo kategorie winy są zbyt subiektywne.