Mnietek Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> astrodog Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> > Trudności nie mają nic do rzeczy. Nie ma
> > żadnego porównania, czy zrobię jeden
> > najtrudniejszy przechwyt, czy 1100m ścianę,
> wiem
> > że nikomu nie płaciłem za to żeby mi
> > powiedział kiedy mam iść, kiedy stać, co
> > zabrać a czego nie, kiedy mam zmienić butlę
> z
> > tlenem którą ktoś dla mnie niósł na
> plecach
> > nie dlatego że on jest spoko kolo tylko
> dlatego,
> > że mu za to zapłaciłem.
>
> Otóż mają do rzeczy. Nie porównuj
> przedsięwzięcia w którym po 20 min podejścia
> pod ścianę z 10 kg plecakiem, ruszasz pokonać
> nawet bardzo duże trudności, od takiego w
> którym do jego realizacji potrzebujesz
> ciężarówki sprzętu, bo to są zupełnie inne
> warunki.
No to zostawmy te lajtosy i porozmawiajmy o jakims powaznym celu z uczciwym podejsciem. Filar Walkera pasuje? Polecam usługi Johna McCune. Nie będziesz musiał płacić dwa razy. Zaoszczędzisz czas, nerwy i pieniądze. Zero zagwozdek z podejsciem, startem, doborem szpeju, taktyki, użerania się z partnerem i powagą asekuracji czy odnajdywaniem linii. Czyste wspinanie po honornej drodze. Szacun na dzielni i onecie wliczony w cenę. To co, podesłać kontakt?
Bez urazy, ale widzę, że Twój horyzont
> postrzegania kończy się na czubkach Twoich
> paputków wspinaczkowych.
Paputków? Który to model. Mietek coście tam znowu w tej Polsce wymyślili?
Maleki organizowała jakieś ciężarówki sprzętu? Albo zajmowała się logistyką "trzydniowego podejscia"? A jak jej poszło z drogą? Toposy się zgadzały? Start do drogi był oczywisty czy zeszło na znalezieniu?
> Niedługo chłopaki będą jechali na zimowe K2.
> Mam nadzieję, że nie omieszkasz wspomnieć, że
> wynajęcie płatnego transportu dyskwalifikuje
> przejście.
To nie płacenie za transport dyskredytuje wartość wspinaczkową przejścia.
> W sprawie Szerpów, płacenia, komercjalizacji i
> kolejek na Everest mam swoje zdanie. Pewnie
> zupełnie zbieżnie z Twoim.
Pewnie zupełnie to oksymoron.
Nie znaczy to, że
> napisałbym komuś, że jego przejście to gówno
> bo ja jestem taki zuch, który sam sobie nosi na
> panel ekspresy i sam je wpina.
Zacytuj mnie z tym gównem i wyjaśnij o co chodzi z tymi ekspresami na panelu bo zbyt finezyjna ta aluzja na moje możliwości.
Zupełnie
> przeoczyłeś, że na Everest od Napalu nie ma w
> tej chwili innego sposobu wejścia niż udział w
> wyprawie.
Wprost przeciwnie. Wyraźnie powiedziałem przecież, że drogę tę odebrano wspinaczom. Oczywiście przyroda nie znosi pustki. Mamy tam teraz takie byty jak:
-agencja,
-klient.
Albo sam taką wyprawę zorganizujesz i
> na pozwolenie poczekasz kilka lat, albo weźmiesz
> udział w już zorganizowanej. Pakiet Szerpów,
> poręczówek, drabin i agencji jest obowiązkowy.
> Polecam odrobinę powściągliwości w ocenianiu
> cudzych dokonań. Szczególnie, kiedy ich realia
> zna się wyłącznie z internetu.
Weź mi lepiej wytłumacz o co chodzi z tymi ekspresami i paputkami. I jakim cudem wyszło Tobie 20 minut podejścia? To pomyłka rzędu w okolcy 2000% o braku przewodnika nie wspomnę. Nie dziwię się, że mi wkładasz gówno w usta na temat dokonań Maleki.