astrodog Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Trudności nie mają nic do rzeczy. Nie ma
> żadnego porównania, czy zrobię jeden
> najtrudniejszy przechwyt, czy 1100m ścianę, wiem
> że nikomu nie płaciłem za to żeby mi
> powiedział kiedy mam iść, kiedy stać, co
> zabrać a czego nie, kiedy mam zmienić butlę z
> tlenem którą ktoś dla mnie niósł na plecach
> nie dlatego że on jest spoko kolo tylko dlatego,
> że mu za to zapłaciłem.
Otóż mają do rzeczy. Nie porównuj przedsięwzięcia w którym po 20 min podejścia pod ścianę z 10 kg plecakiem, ruszasz pokonać nawet bardzo duże trudności, od takiego w którym do jego realizacji potrzebujesz ciężarówki sprzętu, bo to są zupełnie inne warunki. Bez urazy, ale widzę, że Twój horyzont postrzegania kończy się na czubkach Twoich paputków wspinaczkowych.
Niedługo chłopaki będą jechali na zimowe K2. Mam nadzieję, że nie omieszkasz wspomnieć, że wynajęcie płatnego transportu dyskwalifikuje przejście.
> ...a ja jakoś nie widzę Regana dygającego za
> opłaconym Szerpą który niesie mu butle coby nie
> spowalniał peletonu lemingów. Jeśli wydaje się
> Tobie, że na tym polega wspinanie, żeby płacić
> kolesiom którzy zawłaszczyli sobie drogę
> pierwszych zdobywców na trzepanie kapusty, to
> jest mi słabo.
W sprawie Szerpów, płacenia, komercjalizacji i kolejek na Everest mam swoje zdanie. Pewnie zupełnie zbieżnie z Twoim. Nie znaczy to, że napisałbym komuś, że jego przejście to gówno bo ja jestem taki zuch, który sam sobie nosi na panel ekspresy i sam je wpina. Zupełnie przeoczyłeś, że na Everest od Napalu nie ma w tej chwili innego sposobu wejścia niż udział w wyprawie. Albo sam taką wyprawę zorganizujesz i na pozwolenie poczekasz kilka lat, albo weźmiesz udział w już zorganizowanej. Pakiet Szerpów, poręczówek, drabin i agencji jest obowiązkowy.
Polecam odrobinę powściągliwości w ocenianiu cudzych dokonań. Szczególnie, kiedy ich realia zna się wyłącznie z internetu.