astrodog Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Reposado Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> > Iwona ostatecznie weszla tam. Z innymi ludzmi.
>
> Przed pomocy innych ludzi. "Z innymi ludzmi"
> narzuca równorzędne relacje zarówno na etapie
> pracy wejścia jak i w podejmowaniu decyzji
> taktycznych/logistycznych.
> Maleki ostatecznie sama sprowadza swój sukces do
> poziomu wykonania należycie lub nie, opłaconej
> usługi. Nie odbieram Maleki traktowania tego
> wyczynu jako osobistego sukcesu ale wymiar tego
> jest dokładnie taki sam jak moja radość z
> przejścia "czysto" na drugiego wyciągu który
> był dla mnie za trudny na prowadzenie. Mogę się
> cieszyć (w duchu) ale wstydziłbym się chwalić
> tym publicznie. Tak długo przynajmniej jak
> uważam się za wspinacza.
>
> pozdro
> Astro
I to jest sedno sprawy. Nie wiem czemu wspinanie z tlenem (choc na najwyzszy wierzcholek), z zaopatrzonymi obozami, po sieci poreczowek jest uznawane jako przejscie jako takie. Przypuszczam, ze wieksza wartosc mialoby wejscie na 6 czy 7 tysiecy o wlasnych silach. I do tego z kolegami/kolezankami. Po 36 latach wspinania dla mnie w pamieci pozostaja nie drogi jakie robilem, ale ludzie, z ktorymi sie wspinalem.
"Cough cough, excuse me while I wipe the spray off my face" Will Gadd