Byliśmy w październiku, mniej więcej wtedy, gdy media najwięcej trąbiły o tłumach uchodźców przypływających do Grecji. Lecieliśmy samolotem, spaliśmy w Armeos, ale często bywaliśmy też w Masouri, a w dzień restowy byliśmy również w porcie w Pothii. Przez 2,5 tygodnia nie widzieliśmy ani jednego (!) uchodźcy/imigranta. Jedynym śladem ich obecności na wyspie były wystawione w sklepach skarbonki, do których można było wrzucić parę drobniaków na pomoc dla nich.
Generalnie wszystkie informacje, które podają w mediach, należy przepuszczać przez odpowiedni filtr. Ponieważ wstrząsające obrazy zwiększają oglądalność, trwa wieczne polowanie na sensację. Stąd praktycznie każdy tego typu temat jest nadmiernie nadmuchiwany :)