Koledzy!
Proponuję zaprzestać tych wzajemnych przysrywanek, bo temat wymaga raczej konstruktywnej i spokojnej dyskusji.
O ringach na Lotnikach wiedzało wiele osób od lat. Wiele razy słyszałem opowieści o ringu "wklejonym pod kątem 45 stopni". Przez Lotniki przewala się setki osób rocznie, wśród nich doświadczeni wspinacze i instruktorzy. I co z tego? Sam tam bywam kilka razy w roku i zawsze krzywiłem się patrząc z dołu na te ringi. O tych ringach rozmawiałem z kilkoma osobami i okazywało się, że nie są zaskoczone, wiedziały.
Dla wielu wiadomym jest w jakich okolicznościach były one wklejone. Może to było elementem uspokajającym, a może nikt się nie chciał wychylić, słusznie przewidując, że zaczną się kwachy, ktoś palnie złośliwość, ktoś inny się obrazi ...
Akurat tak sie stało, że szukając kawałka suchej skały znalazłem się pod tym filarkiem i postanowiłem się na Tenisie w Porcie powspinać. Mając w głowie wypadek z Rzędkowic postanowiłem bliżej się przyjrzeć ringom i cóż, nabrałem przekonania, że gdybym miał przy sobie młotek i przp ..ł w skałę obok pierwszego ringa, to wszystko spadłoby na glebę.
Informację ze zdjęciami wysłałem na adres Komisji Wspinaczki Skalnej PZA, rozesłałem też do znajomych wspinaczy.
Ponieważ otrzymałem "zwrotkę" z informacją o niedostarczonej poczcie, przekierowanej na prywatny adres jednego z członków, a inni członkowie komisji nie potwierdzili, że przeczytali maila, wysłałem info również do Wspinki, z prośbą o powiadomienie KWSk PZA.
Nie sprzeciwiłem się również opublikowaniu informacji i zdjęć na stronie Wspinki, będąc przekonanym, że jest niebezpiecznie i ostrzeżenie szerszej rzeszy wspinaczy jest konieczne.
Jeszcze raz namawiam do powstrzymania się przed rozpoczynaniem kolejnej wojenki, tam gdzie jest ona zupełnie niepotrzebna.
Pozdrawiam,
Artur Kowalczyk