Fragmen z info:
"Pierwsze rozmowy o udostępnieniu obszarów chronionych dla wspinaczki prowadzimy zazwyczaj nieformalnie, na konferencjach naukowych, warsztatach i szkoleniach. Następnie, we współpracy z lokalnymi wspinaczami, organizujemy wizje lokalne z udziałem służb ochrony przyrody. W terenie dyskutujemy nad tym, które konkretnie skały mogą zostać dopuszczone do wspinaczki i jakie ograniczenia są do zaakceptowania zarówno dla wspinaczy, jak i dla przyrodników.
Po takiej wizji przygotowujemy wnioski do odpowiednich instytucji, zawierające m.in. inwentaryzację wszystkich skałek oraz propozycje regulacji ruchu wspinaczkowego wraz z uzasadnieniem przyrodniczym. Wniosek taki trafia pod obrady rady ochrony przyrody, na której prezentujemy swoje argumenty. Gdy opinia rady jest pozytywna, wtedy przygotowywane jest odpowiednie zarządzenie. Nawet jeżeli wszystko idzie dobrze i także ze strony służb ochrony przyrody jest wola zalegalizowania wspinania w danym rejonie, to wszystkie procedury mogą trwać nawet kilka lat"
W takim razie powtarzam pytanie kto przygotowywał dokumentację dla projektu Life+ z ramienia PZA?
Dlaczego nikt nie kontaktował się z autorami dóg?
Dlaczego główny wykonawca tych prac uznał wręcz, że nie ma w ogóle co zawracać sobie dupy takimi pierdołami jak kontakt z autorami dróg, co ciekawe jest jednym z koordynatorów NS wiec chyba zna głoszone przez NS zasady?