radko Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> reposition Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
>
> > O ile, szczęśliwie, czasy instruktorów,
> którzy
> > nie robią nawet VI.4 odchodzą do lamusa,[...]
>
> niekoniecznie
> ja raczej stawiałbym na doświadczenie, bo koleś
> który nie robi nawet VI.4 być może kiedyś
> robił i VI.5 oesem ;) a dziś to może wyciągnie
> ino VI.3 (np. ze względu na gwałtowny przyrost
> masy :)
> nie zawsze tak jest że dobry zawodnik to dobry
> trener....
> tym niemniej ze względów psychologicznych dobrze
> jest jak uczy nas czegoś ktoś kto jest o niebo
> mocniejszym zawodnikiem (estyma)
>
Moim zdaniem nie tylko ze względów psychologicznych. Nie mówimy o prowadzącym kurs skałkowy, który ma nauczyć ludzi prawidłowo się asekurować, przewiązywać, zjeżdżać itd., tylko o prowadzącym sekcję. Taki instruktor musi mieć stosowny zapas i doświadczenie własnego progresu zwieńczonego przyzwoitą cyferką, choćby nie całkiem aktualną. Jak zajęcia dla dajmy na to "średniozaawansowanych" ma prowadzić ktoś, kto rzęzi na VI.3? Uważam, że wspomniana osoba powinna móc w każdej chwili wbić się w drogę o takich trudnościach i przejść ją pokazowo - ładnie i technicznie. Oczywiście to tylko moja opinia i w ramach wolnego rynku będzie pewnie coraz więcej instruktorów, którzy najpierw idą na sekcję do kogoś mocniejszego, a potem biegną prowadzić własną. Ostatecznie, może nie ma w tym nic złego, o ile uczą początkujących. Podkreślam też po raz kolejny, że sam poziom wspinaczkowy nie jest żadnym wyznacznikiem wartości instruktora.