Miałem taki strzał, kiedy po niudanym sięgnięciu cofałem ciało wciąż wisząc na pięcie. Zmienił się kąt ustawienia miednicy i rozległo się solidne chrupnięcie. Rehabilitant ocenił, że przy zmianie płaszczyzny ruchu pod dużym obciążeniem głowa kości udowej przejechała się po wszystkich przyczepach w tej okolicy. Skutki czułem dłużej niż prognozował - przeszło pół roku. Wszystko jest tam ciasno upakowane i wszelkie obrzęki w stanie zapalnym powodują duże tarcie i komplikacje. Potem dochodzą zwapnienia i zrosty. Wydaje mi się, że pomogło rościąganie dynamiczne, odpowiednio długo po ustaniu dolegliwości bólowych. W tym wypadku były to wymachy nogą (wykopy) do góry. Mocno zadać z tej pięty jednak wciąż się boję...