Samuel Napisał(a):
-------------------------------------------------------
. Istotą tego
> programu i takich podobnych jest to że bierzemy
> absolutny przekrój społeczeństwa. Czyli
> przeciętną polską szkolną klasę. Znajdziemy
> tam ludzi zwykłych, szlachetnych i skończonych
> idiotów (w sensie moralnym).
Pewnie wyjdzie ,że się czepiam ale co masz na myśli "przeciętna polska szkolna klasa"?
Na jakim etapie edukacyjnym -podstawówka, gimnazjum, liceum?
> Nie wiem czy
> chcielibyście, żeby wspinacze reprezentowali
> postawy typowe dla przeciętnej społecznej.
Reprezentują i będą reprezentować bo tu też masz przekrój całego społeczeństwa
> Ponadto wyrażam obawę, że będzie jeszcze
> gorzej. Dzieci są inne od dorosłych i reagują
> inaczej. Powiedzmy, że mamy w grupie dzieci
> lokalnego cwaniaczka i kogoś w typie romantyka.
> Cwaniaczek będzie pewny siebie, odważny,
> bezczelny, będzie się szybko rozwijał. Romantyk
> będzie ciszy i spokojny, niepewny, nie będzie
> się pchał.
Skąd takie wnioski? Może być dokładnie odwrotnie. Nie sądzę byś miał kiedykolwiek do czynienia jako nauczyciel czy opiekun z dziećmi.
Różnica między nimi będzie bardzo
> szybko się powiększać co jeszcze bardziej
> podkopie ambicje romantyka. Taka metoda selekcji
> doprowadzi do obniżenia poziomy moralnego
> wspinaczy poniżej średniej społecznej.
Przepraszam, a skąd wniosek iż jest wyższy niż średnia społeczna?
I jaka Twoim zdaniem jest ta "moralna średnia"?
> Jeśli wspinanie będzie stawać się masowe (co
> to w ogóle znaczy masowe? Każdy przecież jest
> dzieckiem (efektem - jako wspinacz) umasowienia,
> poza pierwszym wspinaczem) upodobni się do
> biegania.
"Waszeć mówisz zbyt zawiło" CO masz na myśli w tym zdaniu?
Kiedyś biegałem, ale nigdy nie
> mówiłem "ja biegacz" "my biegacze" bo nie było
> takiego czegoś. Po prostu biegałem i
> czułem żadnej więzi z kimkolwiek. We wspinaniu
> istnieje jakieś tam środowisko i mimo, że
> potrafimy różnić się diametralnie to jednak
> budujemy pewną wspólnotę i używam zwrotów "ja
> wspinacz" "my wspinacze".
Zły przykład - jest całkiem sporo ludzi mocno zakręconych na punkcie biegania i oni doskonale czują wspólnotę z innymi biegającymi pomimo, że to taki "masowy" sport. Jest tam miejsce dla ludzi truchtających pół godziny po parku i ludzi pokroju Killiana Jorneta. To, że Ty nie czułeś z nimi więzi to Twój problem.
> Nie jestem jeszcze ojcem
Bez złośliwości - to akurat widać, podejrzewam, że dlatego nie masz pojęcia iż to co napisałaś o dzieciach niewiele ma wspólnego z rzeczywistością.
> Oburza mnie nazywanie mnie największym chamem w
> tej dyskusji.
Ciężko się oprzeć takiemu wrażeniu - przeczytaj swój pierwszy post - wygłaszasz ex catherda pogląd z którego wynika iż każde zachęcane do wspinania dziecka, lub dziecko będące uczestnikiem programu PZA na pewno będzie bezczelnym chamem
> Miałem kiedyś okazję wspinać się na ściance
> małego środowiska. Brud, syf, bałagan, bieda,
jak to teraz czytają są Ci na pewno "wdzięczni" za dobór określeń
> zero komercji, fajerwerków i kolorowych chwytów.
> Nie było promocji i biznesu w tym, ścianka
> zbudowana własnym sumptem w czynie społecznym.
> Ze wstydem pytali się mnie jak to jest tam w
> wielkim świecie. A ja im zazdrościłem tego co
> mają, bo czułem się u nich jak małpa w cyrku,
> byłem totalnie obcy, wszyscy się znali. Tam był
> swoisty klimat (nie tylko z powodu kiepskiego
> ogrzewania) którego nie ma na tych wszystkich
> kolorowych ściankach w wielkich miastach.
W czym problem? Skrzyknij znajomych i budujcie.
Możecie nawet pomalować wszystko kolorem "orzech włoski" żeby nikogo komercja nie raziła i będzie niszowo aż się patrzy.