Jeszcze raz powtarzam, nie uważam dzieci za skończonych chamów i degeneratów. Istotą tego programu i takich podobnych jest to że bierzemy absolutny przekrój społeczeństwa. Czyli przeciętną polską szkolną klasę. Znajdziemy tam ludzi zwykłych, szlachetnych i skończonych idiotów (w sensie moralnym). Nie wiem czy chcielibyście, żeby wspinacze reprezentowali postawy typowe dla przeciętnej społecznej. Ponadto wyrażam obawę, że będzie jeszcze gorzej. Dzieci są inne od dorosłych i reagują inaczej. Powiedzmy, że mamy w grupie dzieci lokalnego cwaniaczka i kogoś w typie romantyka. Cwaniaczek będzie pewny siebie, odważny, bezczelny, będzie się szybko rozwijał. Romantyk będzie ciszy i spokojny, niepewny, nie będzie się pchał. Różnica między nimi będzie bardzo szybko się powiększać co jeszcze bardziej podkopie ambicje romantyka. Taka metoda selekcji doprowadzi do obniżenia poziomy moralnego wspinaczy poniżej średniej społecznej.
Jeśli wspinanie będzie stawać się masowe (co to w ogóle znaczy masowe? Każdy przecież jest dzieckiem (efektem - jako wspinacz) umasowienia, poza pierwszym wspinaczem) upodobni się do biegania. Kiedyś biegałem, ale nigdy nie mówiłem "ja biegacz" "my biegacze" bo nie było takiego czegoś. Po prostu biegałem i nie czułem żadnej więzi z kimkolwiek. We wspinaniu istnieje jakieś tam środowisko i mimo, że potrafimy różnić się diametralnie to jednak budujemy pewną wspólnotę i używam zwrotów "ja wspinacz" "my wspinacze".
Nie jestem jeszcze ojcem i nie wiem czy chciałbym być. Nie będę miał czasu na wspinanie, jeżdżenie rowerem, czytaniem wikipedia godzinami, spędzaniem urlopu w dowolnym miejscu, jazdę na nartach.
Oburza mnie nazywanie mnie największym chamem w tej dyskusji. Ja nikogo nie nazwałem ch*jem, ja nikomu nie kazałem wypie*dalać, nie nazwałem nikogo ograniczonym. Nie zrobiłem tego pod niczyim konkretnym adresem i nawet ogólnie nie napisałem, że wszystkie dzieci się wspinające to chamy. Mnie tu się nazywa hipokrytą?
Próbowałem walczyć z bezczelnym śmieceniem, skończyło się na tym, że sam pozbierałem te śmieci co zresztą z oburzeniem opisywałem już na forum. A ktoś kto to zrobił jest właśnie efektem promowania wspinania jako sportu dla każdego.
Miałem kiedyś okazję wspinać się na ściance małego środowiska. Brud, syf, bałagan, bieda, zero komercji, fajerwerków i kolorowych chwytów. Nie było promocji i biznesu w tym, ścianka zbudowana własnym sumptem w czynie społecznym. Ze wstydem pytali się mnie jak to jest tam w wielkim świecie. A ja im zazdrościłem tego co mają, bo czułem się u nich jak małpa w cyrku, byłem totalnie obcy, wszyscy się znali. Tam był swoisty klimat (nie tylko z powodu kiepskiego ogrzewania) którego nie ma na tych wszystkich kolorowych ściankach w wielkich miastach.