Ciekawie wygląda zestawienie tej wypowiedzi:
> Szkolenia obejmują montaż
> stanowisk w różnych warunkach terenowych,
(....)
> systemy naciągowe liny, ratownictwo (zdejmowanie
> z liny drugiej osoby w rozmaitych wersjach). Tak w
> skrócie.
z poniższą:
> Tak, na szkolenie podstawowe, dla początkujących
w kontekście zapewnień o bezpieczeństwie "jak podczas jazdy samochodem".
Jeśli już trzymamy się porównań motoryzacyjnych, to sam fakt szkolenia początkujących, w dodatku nastolatków (czy może po prostu dzieciaki) z dziedziny "systemów naciągowych liny" i "montażu stanowisk" a zwłaszcza "ratownictwa (zdejmowania z liny drugiej osoby w rozmaitych wersjach)" można porównać z nauczaniem driftingu lub rajdowej jazdy samochodem kogoś, kto jeszcze nie ma prawa jazdy...
Nawet jeśli wasze zajęcia są wzorowo zabezpieczone przed wypadkami na miejscu szkolenia, to sama wiedza, którą oferujecie, a raczej iluzja jej posiadania, niesie ze sobą spore ryzyko w odniesieniu do późniejszych losów waszych podopiecznych. Wysłałabyś dzieciaka na kurs sapersko-pirotechniczny, nawet mając pewność, że nic mu się nie stanie podczas samego kursu? A co potem?
Waszym moralnym obowiązkiem (nie wnikam w to, czy również prawnym) jest poinformowanie rodziców o realnych zagrożeniach, jakie towarzyszą uprawianiu wspinaczki czy zabaw linowych - a te są znacznie większe, niż zagrożenie bezpośrednio towarzyszące udziałowi w waszych zajęciach (podczas ich trwania). Nauczacie niebezpiecznych rzeczy, w dodatku zaszczepiając dzieciom zamiłowanie do adrenaliny - wmawianie ich rodzicom, że to w pełni bezpieczne, jest - jak już pisałem - głupotą, nieodpowiedzialnością, naciągactwem.