>
> Chyba jednak wolą tam improwizować niż
> wymieniać ringi.
Ja mam wrażenie, że na FJ jest lekka partyzantka w tej materii - na starych klasykach ( i na części nowszych dróg) osadzone są bilery autorstwa samego Oskara BÜhlera, trochę jest dróg obitych boltami. Im nowsze drogi, tym lepsze obicie - trochę sfinansowało IG Klettern, ale generalnie każdy obija, czym chce. Ostatnio na Ringlerwandzie rozmawiałem z ekiperem i, co ciekawe, oni często zamiast normalnych ringów wklejają bilery (np. [
www.climbingtechnology.it]).
> Nawiasem mówiąc, powszechne stosowanie
> dwupunktowego zjazdu w Polsce to wbrew pozorom
> całkiem świeża sprawa (naście lat?).
> Niewątpliwie cieszy, że w tej kwestii zupełnie
> nie mamy czego się wstydzić.
Moim zdaniem to wynika z tego, że u nas systemowa ekieprka rozpoczęła się stosunkowo późno. W wielu rejonach westowych drogi obite były wcześniej, ew. później powoli wymieniało się asekurację, rzadko w sposób sytemowy (chociaż to też - ostatnio Tarn).
Np. w starym francuskim rejonie Claret stare klasyki obite są bardzo lotnie, ale solidnymi ringami samoróbami;) Nowsze to asekuracja z boltów, a najnowsze - to wklejane ringi atestowane. A najlepsze jest to, że jedyny przypadek wyrwania ringa przy locie widziałem właśnie tam - w przewodniku pisało, że ringi są co prawda daleko od siebie, ale śmiało można latać, bo są atestowane;)
pzdr
jodlosz