Hansio Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Niby dlaczego Kominiarzu bez sensu jest wg. Ciebie
> aby iść na kurs bez wcześniejszego "kontaktu"
> ze wspinaniem ? Osobiście tak własnie kiedyś
> zrobiłem i absolutnie nie żałuję takiego
> własnie "kroku".
> Wcześniejszy pobyt na panelu (oczywiście zależy
> gdzie) może dość skutecznie zniechęcić
> potencjalnego kursanta do dalszego szkolenia.
Czy ja cokolwiek pisałem o panelu? Nie.
> Jeśli dziewczyna ma konkretną zajawkę, to niech
> napiera bezpośrednio na kurs, zwłaszcza, że
> (jak już pisali wyżej) pogoda się robi i plener
> jak najbardziej wskazany jest.
Z tego co zrozumiałem, dziewczyna ma tylko wstępne wyobrażenie zajawki, nie wspinała się jeszcze nigdy, więc nawet nie wie, czy to w praktyce polubi. Wysyłałbyś kogoś takiego od razu na kurs? Jest jeszcze kwestia krzywej uczenia się (z wiekiem coraz bardziej płaskiej), więc jeśli nawet pójdzie od razu na kurs to ilość wrażeń i nowych doświadczeń będzie tak duża, że nie jest dla mnie jasne, jak wiele z tego kursu wyniesie. Oczywiście, jeśli kobieta nie ma absolutnie żadnych wspinających się przyjaciół, czy choćby nawet kolegów i koleżanek, to i tak nie będzie miała wyboru poza zapłaceniem za naukę, ale nawet wówczas zamiast odbycia od razu pełnego kursu sugerowałbym dogadanie się z owym instruktorem, tak, żeby pierwsze wrażenia (np. ze wspinaczki na wędkę po skale) były odsunięte w czasie od nauki prowadzenia i wspinaczki na własnej, ważne też, żeby dać sobie szansę na ewentualne zrezygnowanie, jeśli się nie spodoba, zamiast brnięcia w temat na siłę, skoro się już zapłaciło za pełny kurs.
Taka jest moja opinia, nikomu jej nie narzucam przecież.