jak sie nie chce, to po co wracac? albo sie oszukiwac?
nie wiem, ile z objawow regresu jestes w stanie traktowac jako "upadek" (ja owszem, choc dziela mnie dzis od maxa 2 stopnie, a mialem 2 miesiace restu -- bo zwyczajnie nie mialem ani sily ani czasu ani checi), jesli duzo, to cholera wie, moze zmien towarzystwo, na takie, ktore nie wie, ze robiles kiedys taka cyfre?
zabawne, kiedys, nie mogac urobic maxa, kurwilem gesto i czulem, ze walcze i jestem kims i jestem wazny. dzis okazuje sie, ze wazniejsze jest miec co do gara wlozyc (i nie jest to wlasna glowa albo noga), powiedzmy jestem po 2 wyjazdach w skaly 2 stopnie nizej niz pradawny max i czuje sie jak mlody buk (np. taki w okolicach Proximy, czy Flaszki i Lesnej).
gdzie mieszkasz? jesli w Krk, przeprowadz sie do Wwy albo Trojmiasta :)