Przedwczoraj czyli 12.03 zaparkowałem jak zwykle przy drzewie tuż za znakiem zakazu. Mocno się zdziwiłem gdy po chwili wyskoczyła durna baba z posesji bodajże 470 (żółty dom po prawej stronie bez płotu) z jakąś miotłą wykrzykując, że mi koła poprzebija. Ta miła pani była bardzo pobudzona i wykazywała objawy głębokich zaburzeń psychicznych. Nie potrafiła mi odpowiedzieć z jakiego to powodu te opony mi poprzebija. Olaliśmy ją i poszliśmy się wspinać. Po powrocie sprawdziłem stan ogumienia i czy nie mam niespodzianek pod kołami. Nie wiedziałem zupełnie o zaistniałych sytuacjach sprzed paru dni. Wygląda na to że mamy do czynienia z gówniarzem w spódnicy w wydaniu parkingowym. Pozdrawiam