To jest jasne. Tak samo jak Kocią można robić na dwie wersje i wiele innych dróg. W tym przypadku chodzi mi o paranoiczną sytuację, gdy kreski są narysowane i czytelne - stosuję się do nich, ale nagle dowiaduję się po długim okresie czasu, że jest jeszcze jeden ogranicznik, tym razem nie narysowany. To dlaczego autor od razu i tam kreski nie walnął?
No ale w innej dolince jeden gość mi klarował o jakimś nowym wariancie, że pewnego chwytu można złapać dopiero w momencie gdy prawą nogą wejdę na określony stopień. I dodam, że chodziło o VI,3.
I może w tym drugim przykładzie jest w sumie całe sedno także Murarza I.
Pozdrowienia
P.