jacoos Napisał(a):
> Da się.. W połowie liny wiążesz np. wyblinkę
> (nie PÓŁWYBLINKĘ!) lub motylka (lub kluczkę,
> ósemkę itp), wpinasz karabinek (najlepiej
> stalowy, bo przy ściąganiu troszkę spada,
> dobrze jeśli zakręcany), i po przełożeniu
> połowy liny przez punkt zjazdowy (np. taśmy)
> przepinasz ją dodatkowo przez ten karabinek.
> Zjeżdżasz na żyle BEZ karabinka, a ściągasz
> linę za żyłę Z karabinkiem.
Zastanawiam się do czego to się może przydać w praktyce - chyba najprędzej do zjazdu z gri-gri (bo jak już miałbym zjeżdżać na półwyblince, to czemu nie na dwóch żyłach naraz?).
Jest jeszcze jeden sposób, dość dziwaczny i możliwy do zastosowania tylko w przypadku zjazdu na linie przepiętej przez ring zjazdowy lub karabinek - można się mianowicie opuszczać tak, jak się opuszcza partnera: mając jeden koniec liny przywiązany do uprzęży. Czyli, że lina idzie od uprzęży do kolucha (z którego zjeżdżamy) i z powrotem do przyrządu (lub półwyblinki) wpiętego w uprząż. Taki zjazd może być celowy wówczas, gdy z jakichś względów nie chce się zrzucać dwóch żył liny w dół, tylko ma się całą linę sklarowaną przy sobie w plecaku lub płachcie, tak, że jadąc wyciąga się kolejne metry. Ponadto łączne tarcie jest wtedy tak duże, że można spokojnie użyć prowizorycznego hamulca - wystarczy, że utrzyma jakieś 30-40% ciężaru zjeżdżającego.