Warchoł Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Passenger Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> > Co nie zmienia faktu, że sprzedawane
> przedmioty
> > powinny mieć instrukcję obsługi w języku w
> > którym sprzedawane są w danym kraju
>
> Czy do gwoździa oczekujesz instrukcji obslugi?
> Jest on czescia czegos, co skladasz... moze dojsc
> do powaznego wypadku, jezeli zle to robisz.
> Czy do sruby imbusowej ktora przykrecasz chwyt
> masz otrzymac instrukcje (kupujesz w
> "specjalistycznym" sklepie ze srubami :)
> Wyobrazasz sobie sytuacje, w ktorej kupujesz jedna
> gumke do ekspresa, a do tego dostajesz instrukcje
> na A4... Sa granice biurokracji...
>
Ekspres, to nie gwóźdź i ie chodzi o jedną gumkę, tylko o cały ekspress, który był nierawidowo złożony.
Np. jak się kupujuje uprząż, to jest rysunek jak ją założyć - tak na wszelki wypadek, jak by ktoś nie odróżnił rzodu od tyłu ;)
> Winny jest producent, sprzedawca, opiekun, a moze
> i wlasciciel ekspresow. Przepisy musza byc
> jednoznaczne - czy odpowiedzialna jest jedna z
> tych osob, czy wspinacz. A nie wszyscy. To wlasnie
> strzelanie na slepo.
>
> Warchol
Nie wszystko da się uregulować przepisami, tak jak naipsałeś wcześniej są granice biurokracji, dlatego w tej sprawie prokuratura bada wszystkie etapy drogi tego ekspresu od wyprodukowania po wypadek - rozpoczęcie postępowania, to jeszcze nie wyrok, więc nie mozemy jeszcze mówić o absurdzie.
Jak zwykle w takich przypadkach zawinił człowiek (pewnie osoby, które nie dopilnowały dzieciaków), ale poczekajmy na wyniki postęowania i wyrok, zanim uznamy go za absurdalny.
FB --> "Mali Wspinacze"