mr Napisał(a):
> hmmm.... pytanie, jak długo tego typu expresy i
> gumki są na rynku??... i ile już było (znanych)
> wypadków spowodowanych wadliwą ich
> obsługą??...
Astrodog pisze, że od wielu lat, ale ja jeszcze nie widziałem tak długich gumek, jak na filmie. Widywałem znacznie krótsze, gdzie jakoś łatwiej było zauważyć od razu, że coś jest nie tak, albo wręcz odcinek obejmujący taśmę był na tyle krótki, że bez jej zaczepienia o karabinek taśma wypadła by już pod ciężarem dolnego karabinka przy byle poruszeniu ekspresem.
Oczywiście to, że czegoś nie widziałem, nie znaczy, że nie istnieje. Niezależnie od tego uważam gumki z filmu za głupi i niebezpieczny pomysł. Co więcej, opinia ta wydaje mi się na tyle oczywista, że na miejscu poszkodowanych w wypadku, który miał miejsce w związku z tą konstrukcją, rozważyłbym skierowanie sprawy o odszkodowanie do sądu.
Przepraszam, ale kupowałem ostatnio samochód, więc przychodzą mi do głowy tylko analogie motoryzacyjne - wyobraź sobie pojazd, w którym podczas jazdy otwiera się niedomknięta maska i powoduje wypadek. Winnym może tu być kierowca, który nie domknął maski, ale czy tylko? Na ogół maski mają dodatkowe zabezpieczenia blokujące możliwość otwarcia, trzeba coś tam nacisnąć, podważyć, pociągnąć. Brak czegoś takiego, lub brak możliwości stwierdzenia, że maska jest niedomknięta już na pierwszy rzut oka, może (według mnie) skutkować współodpowiedzialnością producenta samochodu za taki wypadek. Niezależnie od tego, czy na początku była niedomknięta za sprawą działań kierowcy, włamywacza, czy dziecka sąsiadów.
Na tej samej zasadzie uważam, że ekspres zbudowany w taki sposób, że można go przez głupotę / w dobrej wierze zmontować w sposób śmiertelnie niebezpieczny, i co więcej, przeciętnie rozgarnięty wspinacz nie dostrzega tego faktu na pierwszy rzut oka, nawet gdy był świadkiem zmontowania ekspresu (lub widział to w zbliżeniu na filmie - jak my wszyscy) - to jest wystarczający powód, by producentowi takiego ekspresu postawić zarzuty.
Sprzęt wspinaczkowy powinien być robiony w taki sposób, by była możliwa łatwa inspekcja jego stanu i prawidłowości użycia. Rozumiem, że nie można się uchronić przed skutkami czyjegoś sabotażu (poluzowanie śrubek w shuncie, podpiłowanie karabinka w miejscu przykrytym taśmą, wstrzyknięcie kwasu siarkowego do rdzenia liny), ale błędy związane z działaniami prowadzonymi w dobrej wierze powinny być łatwo widoczne. Producenci szpeju powinni dbać o to, by były łatwo widoczne. Jeśli nie dbają, niech giną w procesach - amerykańska moda ma swoje dobre strony.
> bo zdawa mnie się, ze jeśli expresy były
> składane przez 12stolatów bez nadzoru
> dorosłych, to żadne marudzenie i narzekanie na
> niewystarczające ostrzeżenia i instrukcje nie
> będą IMVHO uzasadnione....
Jesteś pewien, że jakiś dwunastolatek z ADHD nie pobawi się Twoim ekspresem, gdy odpoczywasz, a Twój szpej leży obok na trawce? W tłumie pod skałami coś takiego nie byłoby niezwykłe. Powiem więcej, może Ty sam rozbierzesz kiedyś ekspres potrzebując luźnych karabinków, a potem wrzucisz rozebrany do plecaka i ktoś "pomoże" go zmontować, może ktoś z rodziny, może początkujący znajomy znajomego. Nie wiem jak Ty, ale ja nie zawsze mogę powiedzieć, co się w danej chwili dzieje z każdą sztuką mojego szpeju, dlatego cenię sobie możliwość szybkiej inspekcji jego stanu podczas użycia. Ekspres, który po wpięciu w przelot wygląda tak samo, jak inny ekspres, a wytrzymuje o 22 kN mniej, uważam za potencjalnie niebezpieczny - abstrahując od potencjalnych okoliczności, które musiałyby nastąpić, aby pułapka zadziałała.
Edit: ort
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-07-08 19:31 przez McAron.