Najlepszym i podstawowym dopalaczem jest tlen. Bez niego jakiekolwiek amfy i hery są w stanie dać kopa na około 10 sekund. Głęboka hipotermia zatrzymuje kolejne przemiany enzymatyczne odpowiedzialne za pracę mięśni. Pewne białka (enzymy) odpowiedzialne np za odtwarzanie ATP (enzymy cyklu Krebsa) przestają pracować poniżej temp ciała 33C i taka osoba nie jest już w stanie sama sobie pomóc, choć dopóki temp ciała nie dpadnie poniżej bodajże 28(?)C - można ją jeszcze uratować a czas hipotermii decyduje o zakresie nieodwracalnych zmian w mózgu.
Tlen to życie, spalając go w mitochondriach wytwarzamy energię mechaniczną (praca mięśni) a produktem ubocznym (jakże zbawiennym) jest ciepło. Skuteczność energetyczna mitochondriów jest b. wysoka: to było coś koło 70%, dla porównania bardzo zaawansowany silnik spalinowy ma skuteczność około 20% (czyli 80% energii ze spalania paliwa to "niechciane" ciepło).
W ramach pracy bezltenowej możemy podejmować wielokrotnie większy wysiłek, np bieg na 100m, podnoszenie ciężarów, rzut oszczepem - ale ATP zmagazynowane w mięśniach wystarczy na maks 10s pracy w tej intensywności. To czy oddychamy w tym czasie - jest z punktu widzenia fizjologii bez znaczenia.
To tyle lekko oftopikowo.
PS
Pewne wartości mogą nieznacznie odbiegać - dociekliwi sobie sprawdzą. Mnie się nie chciało grxebać, natomiast mechanizmy o których mówię - tu błędów nie ma. Biochemia jest jak cyferki na monitorze Matrixa. Jak raz połączysz je w obraz, już tak zostanie. Dlatego tak mi ciśnienie skacze jak ktoś szarpie za jeden kawałek drążąc w szczegóły nie widząc całego obrazu.