Panie Andrzeju, ale w kontekście tego, co ustalił Pan Maciej Pałahicki, może by Pan się jednak zdobył na jedno małe słówko "przepraszam"? Wywołuje Pan taka bzdurną aferkę i wszystko gra? Nic się nie stało? Można takie bzdury puszczać w eter i śladu zażenowania?