To wyjaśnię łopatologicznie.
1. Nazwanie "wycieczką" wyjazdu w miejsce, gdzie ktoś stracił najbliższych, jest, najdelikatniej mówiąc, nietaktem.
2.Idą w miejsce (niektórzy tylko zobaczyć je z daleka), gdzie obaj zginęli. Dotarcie do takiego miejsca, symboliczne choćby pożegnanie, jest potwornie trudnym momentem. Dotyczy to nie tylko gór, tak samo rodziny idą w miejsce wypadku komunikacyjnego.
3. Brat Macieja Berbeki, dysponując dostatecznym przygotowaniem górskim, podjął się próby odszukania ciał. Bliscy, którzy nie mogli się pożegnać, bo nie ma ciała, tak naprawdę nigdy nie mogą zacząć okresu żałoby.
4. Być może będzie musiał pochować brata. W sposób, jaki będzie fizycznie dostępny. Własnoręcznie. To jest elementarna ludzka powinność: umarłych grzebać.
4. Nawet jakby mieli ze sobą milion dolarów w złocie - ten wyjazd nie będzie dla nich ani trochę łatwiejszy.
5. K2 i pozwolenie - ja bym się wcale nie zdziwił, gdyby tam wszedł w hołdzie Maćkowi. Masz coś przeciw?
6. Dla mnie ta wyprawa jest wyjątkowa, bo pokazuje na tle całego "górskiego biznesu" po prostu człowieczeństwo. I pewnie jako taka przejdzie do historii. tej przez duże H.
K