Adamie,
Warto rozmawiac i konfrontować różne punkty widzenia ale kilka Twoich argumentów nie do końca sensownych albo nieprawdziwych albo w ogóle z ....
Adam Pohl Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Witam!
>
> > Zacznę od wypowiedzi Grześka Stelma, który
> nawiązuje do ataku Tomka Mackiewicza na NP. Jeden
> z wywiadów z Tomkiem a propos tejże wyprawy i
> powodów swojego wycofu zaczyna się od słów:
> "Martwiłem się o ludzi". Tomkowi spada telefon
> satelitarny, brak kontaktu w sytuacji
> bezpieczeństwa życia, podejmuje decyzję o
> powrocie. Martwił się o ludzi. Nie tylko o Marka
> Klonowskiego ale tych co zostali na dole.
> Bezpiecznych etc. Dla mnie wymowne i zrozumiałe w
> swojej prostocie.
Pamiętaj, że zanim Tomek Mackiewicz zaczął "martwić się o ludzi" spędził samotnie w ścianie/na stokach Nangi Parbat chyba 8 czy 10 dni. Skoro wcześniej - przez te 8-10 dni się nie martwił to zasługuje w zamian za to na negatywną ocenę? I jaki w ogóle ma związek wyprawa Nanga Dream z sytuacją na BP? chyba tylko tyle, że w ramach Nanga Dream chłopaki dali sobie na wzajem wolność walczenia na górze bądź zawrócenia - na własną odpowiedzialność
> Niezrozumiałe dla mnie są słowa Adama
> Bieleckiego, który w wywiadzie dla portalu
> Książki Gór mówi:
>
> "Wszyscy dogadywaliśmy się dobrze. Nasza
> czwórka była świetnym zespołem. Wszyscy bardzo
> się lubiliśmy. Dziś dla wielu osób brzmi to
> nieprawdopodobnie, ale łączyła nas silna więź
> i przyjaźń."
Niezrozumiałe jest dla Ciebie, że przyznał się do przyjaźni z tymi ludźmi? Ciekawe. Problem z tragedią na BP polegał głównie na przesadnej przyjaźni i szacunku do osobistych aspiracji każdego ze wspinaczy do wejścia na szczyt. Zaraz po wejściu Bieleckiego reszta powinna dostać rozkaz zawrócenia, skoro rozsądek im tego nie podpowiedział. Myślę, że gdyby więzi między nimi byłyby słabsze łatwiej byłoby egzekwować zasady bezpieczeństwa.
>
> Niezrozumiałe w kontekście faktów na BP, a
> zwłaszcza takiego, a nie innego kontaktu
> wzrokowego przy zejściu z BP. Niezrozumiałe w
> kontekście rozmów z Tomkiem Kowalskim: "Tomek,
> jak będziesz tam siedział to zamarzniesz do
> rana". Zastanawia mnie jedno, czy tak się
> komunikuje z przyjacielem, który umiera?
To akurat jest tekst Wielickiego, więc argument w kontekście watku o Bieleckim wzięty z niewiadomo z skąd. A nawet jeśli tu też była przyjaźń - oczekiwałbyś słów pełnych patosu, zaangażowania i ciepła emocjonalnego? jest jakiś savoir-vivre odnoszący się do rozpaczliwego wołania uczestnika wyprawy o powrót?
> Zastanawia mnie drugie: czy Adam Bielecki w ogóle
> rozmawiał z tymi co zostali na górze?
> Niezrozumiałe w kontekście wizyty w domu rodziny
> Macieja Berbeki i późniejszego wywiadu dla
> "Podhale24". Dla mnie słowa o przyjaźni i silnej
> więzi brzmią co najmniej nieprawdopodobnie, tak
> samo jak te o bohaterstwie.
>
> Idąc dalej. Kompletnie niezrozumiała jest dla
> mnie sytuacja obecna. O ile mi wiadomo: zaczęła
> się wyprawa Jacka Berberki w poszukiwaniu ciał
> tragicznie zmarłych. Trwają obrady komisji
> poświęcone tragicznym wydarzeniom na Broad Peak.
> W tym samym czasie dyrektor PHZ(NARODOWEGO
> programu himalaizmu zimowego) przygotowuje się do
> wyjazdu na G1 i jedzie. Nasuwa się dosyć
> ironiczne dla mnie skojarzenie: Czy będąc na G1,
> pomacha do ekipy Jacka Berbeki i zawoła:
> "Chłopaki, jak tam? Znaleźliście ciała moich
> byłych podopiecznych?".
Przepraszam, ale ani Kowalski ani Berbeka tym bardziej nie byli podopiecznymi Hajzera. To nie była komercyjna wyprawa przewodnicka, to była ekstremalna wyprawa o charakterze eksploracyjnym, Kowalski i Berbeka dokonali wspaniałej rzeczy, wpisali się do historii himalaimu, niestety zapłacili ogromną cenę. Byli zdobywcami, dorosłymi ludźmi, odpowiedzialnymi za swoje czyny i za swoją decyzję aby pojechać na wyprawę, odpowiedzialnymi aby iść do szczytu pomimo końca dnia. Nikt ich tam na siłę nie słał, nikt za rękę nie prowadził, nikt się nie opiekował. Hajzer prowadzi PHZ, tragedia jest także jego porażką, ale nie opiekuje się himalaistami.
Poza tym brat Berbeki może w taki czy inny sposób oskarżać Hajzera o tragedię lub czuć do niego niechęc, nie sądzę aby miejsce Hajzera było własnie teraz na Broad Peaku. To jest osobista wyprawa, pożegnanie Berbeki ze zmarłym bratem.
Nic dodać, nic ująć.
> Idąc dalej: jeżeli dla mnie niezrozumiała jest
> taka postawa, to jak muszą się czuć rodziny
> zmarłych? Co myśli sobie minister sportu, było
> nie było, sponsorująca ten jakże ambitny cel?
> Ja sam uważam za szczytną ideę, która powinna
> zostać zrealizowana do końca, zwłaszcza w
> obliczu tragedii na Broad Peak. Nasuwają się
> jednak w tym miejscu poważne wątpliwości,
> którymi podzieliłem się powyżej.
>
To że jedzie brat zmarłego Berbeki bez innych osób zaangażowanych w wyprawę na BP to jest właśnie najlepsza rzecz - dajcie mu pożegnac się z bratem. Tam nie potrzeba delegacij z PHZ
> Chciałbym też zaznaczyć, iż nie należę do
> żadnego środowiska, wypowiadam się jako
> człowiek, Polak i osoba zainteresowana tematem.
> Chciałbym również złożyć wyrazy ubolewania
> rodzinom i bliskim Tomasza Kowalskiego i Macieja
> Berbeki. Chciałbym również dołączyć się do
> jakże rzadkich głosów apelujących o więcej
> kontroli nad własnymi słowami, emocjami i
> postawami, zwłaszcza odnośnie innych. Czytając
> wszystkie głosy zawarte w powyższych dyskusjach
> Ludzie Gór bardzo stracili w moich oczach.
>
> Niniejszym wszystkich serdecznie pozdrawiam,