Polecam ciekawy wywiad z Ryszardem Gajewskim [
off.sport.pl]
Osoba, która znała Macieja Berbekę od dzieciństwa, wiele spostrzeżeń odmiennych od tych prezentowawanych przez A. Bieleckiego i K. Wielickiego, czy dosadne określenia niektórych uczestników jako himalajskich turystów, co pojechali bo byli chętni a nie mieli żadnych doswiadczeń (co nie jest bezpodstawne). Ale mam wrażenie, że emocjonalny stosunek do sprawy odcisną silne piętno. Kilka wyrażonych poglądów mocno zaskakuje, np.:
- "Kiedy jechaliśmy na Mount Everest to każdy miał 20-30 biwaków w zimie w Tatrach, gdzie było do minus 30 stopni. Dzięki temu dla nas noc, to nie były bramy piekieł. Kiedy Bielecki na Broad Peaku zobaczył, że zaraz będzie ciemno, uciekł. Dla niego noc bez namiotu to tragedia. A przecież przy dzisiejszym sprzęcie spokojnie można wykopać dziurę, siąść. Jak się ktoś boi, to sobie zakłada plecak na głowę, żeby mieć wrażenie, że jest w namiocie. To bardziej psychiczna sprawa. Różnica między namiotem, a jego brakiem gdy byliśmy z Maćkiem na Manaslu (8163 m) wynosiła 2-3 stopnie, w namiocie mieliśmy - 35. Odczuwa się wiatr, który cię bije, zwala, wychładza, to wszystko"
- wg. R Gajewskiego zatem - nie ma różnicy między -30 w tatrach na wys. 2000 m a -30-35 na wys. 8000 - ja czytałem inne relacje
- nie trzeba wchodzić do namiotu, to niewiele daje; wystarczy założyć plecak na głowe
"Tu na wys. 7500-8000 m nie było dużej różnicy" - porównania warunków w zimie i w lecie - w kontekście topografii ale w domyśle chyba też warunków
"Dla mnie czeski himalaizm jest wyżej niż polski"
"- Wielicki zdecydował jednak, że wszyscy idą razem.
I konsekwencje były takie, że kiedy Tomek i Maciek stanęli na wierzchołku, to się rozkleili. Jest coś takiego, że jeżeli tworzymy zespół i nagle ta mocniejsza część ci ucieka i zostajesz sam, to psychicznie siadasz. Małek i Bielecki mają to na sumieniu. Tomek osłabł kompletnie. Maciek był słaby z racji wieku i doświadczenie tu nie mogło pomóc. Czekał, bo musiał sprostać konsekwencjom tragedii. Został z nim do samego końca." -
- czyli zdobywcy zimowego BP, twardzi ludzie "rozkleili się". nie rozumiem. Nie rozumiem skąd pewność że Maciej Berbeka został z Tomkiem Kowalskim do samego końca. Fakty świadczą o czymś innym.
"Oba Gaszerbrumy zostały zrobione w zimie kalendarzowej, oba zostały zrobione w oknach, czyli bardziej letniej pogodzie. Trzeba jednak pamiętać, że inny wymiar ma wejście Urubki, Moro i Richardsa 2 lutego, a inne wejście Bieleckiego i Gołębia w marcu. Zresztą Janusz Gołąb nie uważa, aby wejście w zimie było jakimś strasznym koszmarem, ja uważam po Manaslu podobnie." - Himalaje i Karakorum zimą to mała różnica warunków od letnich. Już wkrótce możemy się spodziewać komercyjnych wypraw w sezonie zimowym.
" -Leszek Cichy, pierwszy zimowy zdobywca Everestu, powiedział, że Małek i Bielecki fizycznie nie byliby w stanie sprowadzić do obozu Berbeki i Kowalskiego, gdyby się coś stało.
Pawłowski miał złamaną nogę na Nanga Parbat, a udało się go sprowadzić. Kowalski, który miał deteriorację, już przed szczytem szedł powoli. Maciek Berbeka to widział i szedł z nim, a Bielecki pobiegł na szczyt. Ani jego, ani Małka nie interesowało, że Kowalski czuł się źle. Złamali podstawowe reguły. Po wejściu na szczyt uznali, że są już tyle przed nimi, że nie będą czeka. Kowalski był słabszy, powinni byli o niego dbać"
- chyba Pawłowskiego nie sprowadzali z 8000m.....
- skoro Kowalski miał deteriorację już przed szczytem ale postanowił dalej wchodzić, to akurat teza że tragedii winien jest Bielecki nie trzyma się kupy
"Skąd pan wie, że Hajzer zgłaszał kandydatów?
Informację taką otrzymałem od Piotra Xięskiego, wiceprezesa PZA" - ciekawe czy Piotr Xięski potwierdzi...
"Popatrzmy na skład komisji PZA, która bada sprawę: Misio Kochańczyk, miły, ciepły człowiek. Obecnie żeglarz i miłośnik Afryki, krzywdy nikomu nie zrobi. Tak ma. Pustelnik zdobywca 14 ośmiotysięczników. Kilku z tlenem. Nie chodził w zimie. Boguś Jankowski, specjalista od łączności. Byłem z nim pod Everestem w zimie. Nie jest typem wojownika. Dama himalaizmu Anka Czerwińska jest trochę z boku, mimo że zawalczyła jak harcownik przed bitwą [w wywiadzie dla off.sport.pl krytycznie wypowiedziała się o przebiegu ataku na szczyt - przyp. red.], ale w konsekwencji została spacyfikowana. Komisję uzupełnia lekarz Romek Mazik, dyplomata"
- rozumiem, że te ośmiotysięczniki Pustelnika bez tlenu, po drogach, które w historii miały 1-2 powtórzenia to oczywiścię się nie liczy, bo zdarzyło mu się wejść z tlenem...
"Ośmiotysięczniki w zimie są dla ludzi nie trzeba być ''kapitanem Planetą'' aby je zdobyć, wystarczy się tylko dużo wspinać i mieć trochę luzu" - tak, historia zimowego himalaizmu pokazuje, że wystarczy trochę luzu aby zdobyc zimą 8000m...