oj tam... w czasach o których mówisz, to gdyby oficera złapali na złodziejstwie, to w łeb by sobie palnął... a dziś... a się tłumaczy np., że do szwagra na wesele jechał i butów nie miał ...czy cos w tym guście.
Zdziczenie obyczajów czy tak jakoś. Szkoda gadać.
W czasach dzisiejszych to myślę, że ja bym to np. potraktowała jak zakład:
nie dość, że swoje dobre imię mogliby oczyścić, to jeszcze nosa utrzeć i portfele przetrzepać oszczercom - a to może bardziej boli niż utarcie nosa. No to czemu nie?
Chyba, że immposible jednak i oszczercy mają rację?
Ja się nie rozumiem oczywiście na tym i nie znam osiągnięć dżentelmenów tu i ówdzie pomawianych - no ale gdybym była na ich miejscu to z dziką przyjemnością ściągnęłabym linę z tej ostatniej drogi wręczając karteczkę z numerem konta stojącemu nieopodal Makarowi.
Słowo się rzekło kobyłka u płota jak to mówią czyli - dawaj gostek kasę.
...a i ta kasa nazbierała się całkiem zacna w sumie jak za jeden dzień roboty.
Ale ja to może niekumata jestem i materialistka w dodatku ;)