"Jednak chwilę przed szczytem i potem wracając ze szczytu, najsilniejszy uczestnik (Adam Bielecki) pędzi pozostawiając wszystko i wszystkich za sobą. Uważam, że świadczy to o jego skrajnym egoizmie, braku oznak jakiejkolwiek empatii i dyskwalifikuje go jako partnera wspinaczkowego. Uważam, że wszystkie normy od tysięcy lat wypracowane przez ludzkość nadal obowiązują."
Dla mnie dziwna wypowiedź. Może niech komisja zbada dlaczego kierownik wyprawy pozwolił atakować szczyt mimo wyraźnych symptomów choroby wysokościowej u Tomka?
Adam, jakikolwiek by nie był z pewnością przeżywa takie opinie. Na szczęście, nie musi się wspinać z malkontentami. On chce żyć.