Re: Mocne słowa

Nie jestem przekonany co do tej komisji - bardziej widzę w tym odruch obrony tylko po to by 8 milionów które nagle zainteresowały się tą sprawą a nakręcanie tego przez serwisy(do znudzenia) tylko podkręciły ten temat – więc trzeba znaleźć winnych.
1 winny Adam Bielecki - podbiegł do góry , pobiegł w dół...'nikomu nie pomógł, 'olał zespół' ,generalnie konkluzja -'dbał tylko o swój tyłek '
2 Winny Wielicki, źle zebrał kadrę, do tego nie zmusił towarzystwo do odwrotu, widząc na bieżąco że chłopaki mają spore obsuwy czasowe żeby wejść i pokonać najtrudniejsze zejście jeszcze z jako taką widocznością. On musiał czaić problem, sugerując wyjście 2 godz wcześniej i sugerując ataki dwu osobowe

Widać w tym sporcie nie ma takiej hierarchii jak wojsku a więc rozkazu nie mogło być(szczególnie wykonanego) a widać było że Wielicki temperował towarzystwo, starał się dowiedzieć w jakim są stanie itp

Obiektywnie rzecz biorąc, wejście okazało się o wiele bardziej czasochłonne. Nie sądzę by były jakieś ustalenia dotyczące że nie zależnie od wszystkiego idziemy do końca razem(czyli cała grupa utrzymuje tempo najwolniejszego)
Nie zdziwił bym się gdyby grupa, wiedząca że ma niedoczas, rozdzieliła się właśnie z tego powodu(a nuż pierwszemu się uda- plan był zdobycia BP i w zasadzie wejście Bieleckiego , misje wykonało. )
90 minut przy coraz większym zamęczeniu, czekania na resztę...Kompletny absurd .Schodzi Bielecki , spotyka najpierw Małka - ok?wszystko ok, dam radę.
Niżej spotka Berbekę i Kowalskiego - on schodzi, oni poruszają się do góry.
I tu niestety(jak się okazało), pierwszy błąd Maćka i Tomka - musieli być wykończeni i mogli spokojnie zawracać się z Bieleckim..Chyba nie uciekł by i w miarę możliwości(choćby idąc przodem' przecierając szlak') , pomógł(nie tak jeszcze zmęczonym Maćkowi i Tomkowi)bezpiecznie zejść do obozu.
Zdecydowali iść do góry(już wtedy wiedząc że są zdani na siebie)

Potem schodzi Małek - kolejna szansa powrotu wracania w trójkę. Oni idą jednak do góry

Efekt jest taki że Bielecki schodzi w świetnym tempem(mając niezłe warunki).Małek wraca ledwo co(po bodajże 6 czy 7 godzinnej walce. )

Pozostała dwójka kompletnie wysiada , pewnie już na szczycie. Ciężko powiedzieć czy Maciej Berbeka, pomagał Kowalskiemu, jeśli to pewnie tylko do pewnego momentu.
Kowalski kompletnie wysiada, tak na prawdę na samym początku zejścia i umiera na wysokiej wysokości(miał 0 szans na zejście.)

Berbeka jak podają w komunikatach, przetrwał noc i doszedł jakoś do grani ale to wszystko, musiał być kompletnie wykończony , jeden błąd i koniec.

Reasumując. Bielecki widząc co się dziej z czasem, ruszył sam(można by się domyśleć że przy wolnym wspinaniu,przy dorównaniu do najsłabszych , może mieć koszmarny powrót. Upewnił się czy z resztą jest ok - przy zejściu także dowiedział się że Małek jak i Berbeka i Kowalski czują się dobrze i chcą atakować. Po prostu zszedł w dół(tutaj na jakiekolwiek zatrzymywanie się i czekania 1godzinę? - nie było mowy.)

Podobnie Małek upewnił się co z kolegami i poszedł w dół, jak się okazało cudem dotarł do bazy. A to była ich druga szansa by odpuścić i wracać tym razem z Małkiem

Berbeka i Kowalski źle ocenili możliwości(przynajmniej po fakcie możemy tak to ocenić).Jednego w zasadzie stać było tylko na wejście bo padł zaraz po nim no i już nic nie dało się zrobić.

Berbeka męczył się całą noc ale jednak nie dał rady.

Tak to widzę więc szukania winnych bym sobie odpuścił. Były błędy ale to chyba tylko tych co nie zeszli.
Niestety tak się zdarza,
Też tak myślę że inaczej jest wtedy kiedy mamy do czynienia z np drugim partnerem, z którym znasz się kupę czasu, jesteście prawdziwymi przyjaciółmi i pierwsze co wam zależy to wejść razem i razem bezpiecznie wrócić do domu(oboje)a kwestia zdobycia góry czy nie jest trochę mniej ważna.

pozdrawiam



Zmieniany 3 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-05-29 14:18 przez LK.