Napawa mnie to wszystko obrzydzeniem. Nie powiem, że odechciewa się wspinać, bo jakaś tam fundacja jeszcze nie jest w stanie mnie zniechęcić, ale jak na to patrze, to sobie myśle "No k...a, co jest?!". W Naszych Skałach i we Wspince pracują wspinacze. Cele są podobne, jeżeli nie takie same. Nie chce mi się czytać wszystkich górnolotnych statutów, bo wiadomo o co chodzi. A chodzi o to, żeby było się w Polsce po czym bezpiecznie wspinać.
Zacząłem się wspinać w 2007 i odkąd pamiętam działały Nasze Skały. Później powstała sobie nagle Wspinka. Na początku nie wiedziałem po co, no ale ok, fajnie że coś się dzieje i jest więcej osób, które chcą i mogą się zaangażować. Po jakimś czasie zaczęło się wchodzenie sobie w drogę. Najlepszym przykładem jest Łabajowa, gdzie obydwie organizacje wynegocjowały osobne umowy z właścicielem. Ostatecznie skałą zajęła się Wspinka- fajnie, dobra robota. Ale jak to wyglada, kiedy do chłopa, który jest właścicielem skały przychodzą dwie różne organizacje i chcą negocjowac to samo? Ja na jego miejscu parsknąłbym śmiechem i powiedział: Najpierw dogadajcie się między sobą, a potem przyjdźcie do mnie. Kolejna sprawa, po tym jak Stefan przestał być ekiperem PZA nagle przygarnęła go Wspinka co by jeszcze w kilku miejscach zainstalował swoje ch..owe jak barszcz i złośliwe "dupotłucznie", jak nazywa je Szalony. Nie wiem jak to się ma do hasła "Bezpieczna wspinka" lansowanego na stronie internetowej fundacji.
Nie wnikam w Wasze prywatne konflikty, nie wszyscy musimy się przecież kochać, ale apeluje do kolegów ze Wspinki i z Naszych Skał też, choć do tych drugich póki co nic nie mam. Panowie! Miejcie jaja, spotkajcie się, dajcie sobie po mordzie jak faceci, a nie straszcie policjami jak wystraszone kobiety. A później się wreszcie dogadajcie i jak już musicie działać osobno, to nie właźcie sobie w drogę.
Dziękuje, dobranoc!
Szeregowy wspinacz