Pisałam wyżej - miałam problemy z nadgarstkami, i one wracją. Po części z zaniedbania w sumie banalnego urazu, po drugie wynikają z mojej dość chujowej budowy - spora waga i długie kości w stosunku do bardzo wątłych nadgarstków i luźnych stawów. Po drugiej kontuzji - pamiętając, jak mnie pierwsza na długo i boleśnie wykluczyła ze wspinania, i utrudniała no pracę - zamiast na panel poszłam na trzy miesiące na siłownię. Po tym czasie nadgarstek doszedl do normy (szkodziło mi obciążanie wygiętego), a ja po raz pierwszy w życiu się umiałam podciągnąć. Oczywiście, po kilku przechwytach otwierały mi się ręcę, ale ogólnie więcej zyskałam niż straciłam. Radziałabym nie robić nic, co nawet potencjalnie może Ci zaszkodzić - a asekuracja może. Nie warto - pomijając fakt, że taka zaniedbana kontuzja boli potem w różnych dziwnych okolicznościach - ja wiem, że na startość będą mnie obydwie ręce (całe dłonie, bo to tak promieniuje) napierdalać...