Z doświadczenia życiowego przytocze historię kuzyna, któremu oderwało się ścięgno(nie pamiętam dokładnej nazwy)/przyczep ścięgna które przechodzi od zewnętrznej strony kostki ze strony od piety na drugą. O ile pamiętam to dość długi gips(chyba 8 tyg) i po ściągnięciu jego jeszcze jak krzywo stanął i w ogóle to mu potrafiło przeskoczyć, o bólu nie wspomnę.
I tak po zdjęciu gipsu normalnie ładował na panelu u kumpla w jednym bucie(na drugim skarpetka). Jak stwierdził nigdy nie miał żadnych styków,że się uszkodzi podczas ładowania,a baldy wciągał takie,że ja z dwoma kulasami sprawnymi nawet nie pierdnąłem(co prawda teraz robi 8c+, więc pewnie dlatego ;). Ale robił to z głową eliminując przystawki typu: krzyż do wejścia w podchwyt, gdzie np układ ciała i skręcona pozycja mogła doprowadzić do gleby na stronę tej nogi. Po tym jak wrócił do normalnego wspinu stwierdził,że doładował w łapy to raz(przez ciągłe przerzuty nogi między stopniami) i zaczął doceniać pracę nóg to dwa, więc takie proszenie się o kłopoty może się okazać jednak grą wartą świeczki. Ale pewnie lepiej stwierdzić, że kontuzja i walnąć kolejnego bronka siedząc wieczorem na forum. Chociaż jak tak myśle to przy większym spożyciu wstawanie od tego kompa też może być nie warte świeczki i grozić krzywym obciążeniem ;p
Aha dopiszę tylko,że kuzyn po tylu tygodniach w gipsie,gdzie wszystko załatwiał z buta(nawet trafne określenie,bo miał ząłożony tylko jeden),masakrycznie doładował w trika ;) A napomknę,że potrafił zrobić dziennie ponad 6km.Miazga, sam nie doceniałem tej mocy aż do czasu kiedy i mnie przyszło pokulać trochę.
Pozdrawiam